Poza podium i poza oczekiwaniami

Jeżeli w porównaniu z poprzednim rokiem Tomasovia zanotowała spadek o dwa miejsca w tabeli na koniec sezonu, trudno określić sezon jako udany. Tomaszowianie przy lepszych wiatrach mieli jednak szansę nawet na drugie miejsce, tuż za Hetmanem Zamość. Nie udało się.

Zespół z Tomaszowa Lubelskiego był stawiany w gronie drużyn, które będą liczyć się w walce o ligowe podium, ale o awans było bardzo ciężko. Wystarczy spojrzeć na końcową tabelę rozgrywek. Hetman Zamość zdeklasował czwartą ligę lubelską, wyprzedzając drugi Lewart Lubartów o 24 punkty, a Tomasovię – o 30. Przepaść. Zamościanie zbroili się jednak na potęgę, wielu wróży im również sukces w III lidze. Inni o takich ruchach transferowych i takiej kadrze mogli tylko jedynie pomarzyć.

Paweł Babiarz przejął drużynę TKS-u po Marku Sadowskim, u którego przez pół roku był asystentem. Mógł zatem spokojnie przyglądać się zespołowi, pracować z nim i przygotowywać grunt pod samodzielną pracę. Letnie przygotowania szły w dobrym kierunku, rywalizacja w składzie odbywała się na wielu pozycjach, a z dobrą grą szły korzystne wyniki. Po pierwszych pięciu kolejkach „niebiesko-biali” mieli na koncie 12 punktów, ale po przegranej w Żmudzi z miejscową Victorią 2:5 (żaden inny przeciwnik nie strzelił tyle goli tomaszowianom) zanotowali spadek formy. Optymizmem powiało w listopadzie, po wygranych 3:0 z Kłosem Chełm i 5:1 z Górnikiem II Łęczna, ale ostatnie dwie kolejki przyniosły już tylko jeden punkt. W Biłgoraju drużyna TKS-u zremisowała z Ładą 1:1, a w rozegranej awansem 16. kolejce uległa na wyjeździe Huczwie Tyszowce 1:2. – Większość punktów, które straciliśmy, to błędy typowo juniorskie i to najczęściej w przypadkach, gdy przeciwnik nie miał zbyt wiele z gry. Nie chcę mówić, że gramy źle w obronie, bo to nieprawda, ale między dobrą grą przytrafiają nam się fatalne błędy, które rzutują później na wynik. Proszę zwrócić uwagę, że większość meczów to były wyniki na styk: 1:1, 1:0, 2:1 – nie krył swojego rozgoryczenia po słabej rundzie trener Paweł Babiarz. Jego zespół zajął ostatecznie siódme miejsce na koniec 2018 roku.

W rundzie jesiennej Tomasovia straciła 21 goli. Wiosną – zaledwie 9. Właśnie na poprawie gry obronnej najbardziej zależało 28-letniemu wówczas opiekunowi drużyny z Tomaszowa. Po dwóch ostatnich, zimowych test-meczach, w których zespół TKS-u zdobył 5 goli, nie tracąc żadnego, trener Babiarz powiedział: – Chcieliśmy w tych dwóch, ostatnich sparingach osiągnąć solidność, jeżeli chodzi o grę w obronie i w obu przypadkach nam się to udało. Z pewnością da nam to dużo pewności siebie w defensywie na te pierwsze mecze ligowe. Przekonaliśmy się jednak na wakacjach i tuż po nich, że mecze sparingowe, a liga, to zupełnie inna para kaloszy. Rezultaty w sparingach nigdy nie odzwierciedlą tego, co może przynieść liga.

Do rundy rewanżowej drużyna przygotowywała się już bez Tomasza Kłosa, Michała Dudzińskiego i Patryka Krosmana. Do drużyny dołączyli za to Ukraińcy: Oleksandr Zozulia miał wzmocnić linię obrony, Jaroslav Poplavka – dać jakość w ofensywie. Obaj zdali egzamin. Gra Zozulii w defensywie przyczyniła się do mniejszej ilości straconych goli, za to odważne wejścia, dośrodkowania i strzały Poplavki wniosły sporo ożywienia w ofensywie. Skuteczność kolegów pozostawiała co prawda wiele do życzenia, za to sam Poplavka potrzebował zaledwie kilkunastu meczów i jednej rundy, aby zdobyć najwięcej bramek spośród wszystkich zawodników z zespołu. Gdyby nie problemy zdrowotne pod koniec rundy, być może jego licznik przekroczyłby 10 trafień.

Tomasovia była niepokonana przez osiem kolejnych serii zmagań, pogromcę znalazła dopiero w drużynie bezkonkurencyjnego Hetmana Zamość. Wcześniej wygrała sześć spotkań, a dwa z nich zakończyły się remisami. W końcówce sezonu Tomasovia zgubiła ważne punkty, dwukrotnie bezbramkowo remisując z Lublinianką Lublin i Kłosem Chełm. Po triumfie w Łęcznej z miejscowymi rezerwami Górnika 1:0, przed ostatnią kolejką była na czwartym miejscu. Wskutek remisu z Ładą 1945 Biłgoraj i przy jednoczesnej wygranej Kryształu Werbkowice z Polesiem Kock, tomaszowianie spadli na piątą lokatę i właśnie na takiej pozycji zakończyli sezon 2018/2019. – Szkoda, że zajęliśmy piąte, a nie czwarte miejsce w tabeli, a dodatkowo wyprzedził nas Kryształ. Pocieszeniem jest to, że zajęliśmy czwarte miejsce w klasyfikacji Pro Junior System, przez co klub otrzyma jakieś pieniądze – mówił świeżo po spotkaniu derbowym trener Babiarz.

Nie był to również udany sezon, jeżeli chodzi o rozgrywki w Pucharze Polski. Początek był obiecujący, bo w 1/4 finału PP okręgu zamojskiego Tomasovia rozbiła Ładę 1945 Biłgoraj 5:0. W kolejnej fazie rozgrywek nie sprostała jednak występującej w klasie okręgowej Unii Hrubieszów. Zespół z Tomaszowa przegrał na wyjeździe 0:1, tracąc gola już na samym początku meczu. Pomimo przygniatającej wręcz przewagi w pełnych 90 minutach, piłka nie chciała wpaść do siatki. – Graliśmy z wielką determinacją, szczególnie w drugiej połowie. Dochodziliśmy do wielu sytuacji, niestety momentami graliśmy po prostu głupio. Z 7-8 sytuacji, które w tym pojedynku udało nam się wypracować, powinny wpaść jakieś 2-3 bramki. Brakuje u nas piłkarzy, którzy w trudnym momencie potrafią zareagować, podnieść zespół – skomentował wówczas mecz w Hrubieszowie trener Babiarz.

Na pewno oczekiwania były większe, bo do podium i powtórzenia trzeciego miejsca z poprzedniego sezonu zabrakło tylko trzech punktów. Ich braku należy szukać w pierwszej, słabej części sezonu, gdzie Tomasovia miała wiele problemów w defensywie. Solidnie przepracowana zima w tym aspekcie przyniosła pożądaną poprawę, ale z jakością w ofensywie bywało już różnie. Polepszenie gry „z przodu” będzie zatem priorytetem w tegorocznym, letnim okresie przygotowawczym.

Kamil Kmieć

 

źr. Rewizje Tomaszowskie