Pewnie ograli III -ligowca. Tomasovia – Orlęta Radzyń Podlaski 4:2

Spotkanie kontrolne rozegrali w sobotę 20 lutego piłkarze Tomasovii, którzy w Zamościu na boisku ze sztuczną nawierzchnią zmierzyli się z Orlętami Radzyń Podlaski. Początkowo tomaszowianie mieli zmierzyć się z innym przedstawicielem III -ligi Hetmanem Zamość, lecz mecz z tym rywalem nie doszedł do skutku. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło i zamiast z outsiderem wspomnianych rozgrywek podopieczni trenera Pawła Babiarza zagrali z 17 -tym zespołem. 

Spotkanie zapowiadało się bardzo ciekawie, ponieważ dla Orląt był to generalny sprawdzian przed rozgrywkami III -ligowymi, które startują już w następny weekend, natomiast dla Tomasovii przedostatni. Piłkarze obu drużyn mieli utrudnione zadanie, ponieważ na boisku nie brakowało kałuż z wodą, przez co nierzadko piłką rządził przypadek. Jednak mimo to obie ekipy, jak na te warunki stworzyły całkiem niezłe widowisko z wieloma okazjami na zdobycie goli, a co najważniejsze skuteczniejsi okazali się tomaszowianie. Jednak jako pierwsi na prowadzenie wyszli gracze Orląt, gdy w 7 min Damian Chmura zdecydował się zagrać piłkę do swojego bramkarza, a ta zatrzymała się w wodzie. Całą sytuację wykorzystali rywale, zdobywając gola za sprawą trafienia Piotra Kuźmy. Podopieczni trenera Babiarza nie zamierzali jednak schodzić w roli pokonanych, po naszych piłkarzach, mimo że to tylko sparing było wyraźnie widać głód zwycięstwa, dzięki czemu dążyli do tego, by odrobić straty. W tej części podobnie jak rywale tomaszowianie stworzyli sobie kilka okazji na zdobycie gola, lecz wykorzystali jedną. Do wyrównania doprowadził uderzeniem po długim rogu Adrian Żurawski, a asystą przy tym golu popisał się nowy nabytek Tomasovii Rafał Kycko. Pierwsza połowa zakończyła się remisem 1:1 i taki rezultat nie krzywdził żadnej ze stron. 

Po przerwie jednak nie podlegało dyskusji, że to tomaszowianie są stroną przeważającą, co potwierdzili zdobytymi golami. W 60 min arbiter podyktował rzut wolny za faul na Patryku Doroszu. Wykonawcą stałego fragmentu gry był Patryk Słotwiński, który przy uderzeniu nadał piłce takiej rotacji, że ta wylądowała w bramce Orląt. Pozostałe bramki padały w końcówce meczu. W 83 min po rzucie rożnym wykonywanym przez Ireneusza Barana piłka w polu karnym dotarła do Damiana Szuty, który nie zmarnował swojej szansy i po raz trzeci umieścił piłkę w bramce przyjezdnych. W 80 min w tomaszowskiej „świątyni” stanął obchodzący wczoraj 50 -te urodziny (życzymy wszystkiego najlepszego) trener bramkarzy  Zenon Maksymiak. Piłkarzom z Radzynia Podlaskiego udało się zdobyć gola w 87 min. Błąd popełniła obrona tomaszowian, która pozostawiła niepilnowanego w polu karnym Daniela Klebera, a ten nie dał najmniejszych szans na skuteczną interwencję bramkarzowi „niebiesko-białych”. Goście poczuli swoją szansę na doprowadzenie, chociażby do remisu, ale bardzo szybko zostali sprowadzeni na ziemię, ponieważ przypomniał o sobie Ireneusz Baran, który oddał strzał, po którym futbolówka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki radzynian. 


Tomasovia – Orlęta Radzyń Podlaski  4:2  (1:1)

bramki: 37′ A.Żurawski, 60′ Słotwiński, 83′ D.Szuta, 89′ Baran – 7′ Kuźma, 87′ Kleber

 

Tomasovia: Bartoszyk – Pleskacz, Chmura, Zozulia, Karólak – Skiba, Słotwiński, A.Żurawski, Kycko, D.Szuta – Dorosz. Na zmiany wchodzili: Maksymiak, Baran, Matterazzo, Sałamacha, J.Szuta, Wawrzusiszyn, Łazar.