Dublet Marcina Błajdy daje zwycięstwo. Opolanin Opole Lubelskie – Tomasovia 1:2

Spotkanie w ramach 15 kolejki  rozegrali w niedzielne popołudnie piłkarze Tomasovii. Podopieczni trenera Bohdana Bławackiego musieli udać się do Opola Lubelskiego, gdzie czekała ich walka z miejscowym Opolaninem. Obie drużyny w walce o ligowe punkty spotkały się po raz pierwszy w historii, więc można powiedzieć, że była to podróż trochę w nieznane.

 

W poprzednim sezonie 2022/23 gospodarze występowali wprawdzie jak i tomaszowianie w tej samej lidze, lecz nie miały okazji ze sobą zagrać, ponieważ „niebiesko-biali” po rundzie zasadniczej trafili do grupy mistrzowskiej, natomiast piłkarzom z Opola Lubelskiego przyszło toczyć boje w grupie spadkowej, gdzie ostatecznie zajęli 3 miejsce. Jak wiadomo w obecnym sezonie, nie ma już żadnych dziwacznych podziałów, więc nic nie stało na przeszkodzie, by oba zespoły zagrały ze sobą. Przed niedzielnym pojedynkiem wyżej w ligowej tabeli byli gospodarze, którzy zajmowali 7 miejsce, mając w swoim dorobku o trzy oczka więcej od naszego zespołu, więc chcąc wyprzedzić swoich rywali podopieczni trenera Bławackiego nie mieli innego wyjścia, jak tylko wygrać. Łatwiej jednak powiedzieć a trudniej zrobić, tym bardziej że zespół Opolanina trenowany przez byłego piłkarza Tomasovii Daniela Koczona, szczególnie na własnym boisku radzi sobie bardzo dobrze. Na 7 rozegranych spotkań miejscowi zanotowali 5 zwycięstw i 2 porażki. Wczoraj przyszła trzecia.

 

Piłkarze Tomasovii w sześciu rozegranych spotkaniach wyjazdowych odnieśli, zaledwie jedno zwycięstwo z Ogniwem w Wierzbicy, więc plan na ten mecz mógł być tylko jeden, czyli walka o drugą wygraną. Nic więc dziwnego, że od pierwszego gwizdka sędziego ostro zabrali się do pracy, by zrealizować swój plan. Pierwsze zagrożenie pod bramką Opolanina miało miejsce w 6 min, kiedy to na strzał z dystansu zdecydował się kapitan „niebiesko-białych” Damian Szuta, lecz ta próba okazała się nieudana. Znacznie lepsze uderzenie kapitan naszego zespołu oddał sto dwadzieścia sekund później, ale piłka nieznacznie minęła bramkę gospodarzy. Przez całe spotkanie zdecydowana przewaga należała do Tomasovii i bardzo szybko zostało to udokumentowane zdobyciem gola. Dokładnie nastąpiło to w 10 min kiedy to futbolówkę z rzutu rożnego posłał w pole karne Patryk Słotwiński, wprost na głowę Marcina Błajdy, którego uderzenie zdołał jeszcze wybronić golkiper Opolanina Miłosz Szczepański, ale przy dobitce naszego obrońcy nie miał już nic do powiedzenia. Gdy stopery wskazywały 12 min piłkę z rzutu wolnego w pole karne, zagrał nie kto inny jak Patryk Słotwiński, gdzie się mocno zakotłowało, ale miejscowych od utraty gola po uderzeniu Wiktora Łuczkowskiego uratowała interwencja jednego z obrońców.

Nasi gracze nie zamierzali poprzestawać na skromnym prowadzeniu i w dalszym ciągu dążyli do podwyższenia wyniku. Wyborną okazję do tego mieli w 18 min, gdy po zagraniu Damiana Szuty w dobrej sytuacji znalazł się Pavlo Paduk, jednak nasz napastnik pozostaje nadal ze skromnym jednym golem w sezonie, ponieważ piłka po jego uderzeniu w tzw. długi róg trafiła w słupek bramki. Ten sam zawodnik miał kolejną wyśmienitą okazję w 29 min po zagraniu z głębi pola przez Patryka Słotwińskiego, jednak i tym razem nie miał on szczęścia, ponieważ piłka nieznacznie minęła dalszy słupek bramki miejscowych. Podczas pierwszej połowy gospodarze nie zagrozili bramce tomaszowian ani razu, natomiast pod bramką podopiecznych Koczona groźnie było dosyć często. W 36 min Patryk Krosman dostrzegł na 20 metrze Patryka Słotwińskiego, którego uderzenie w fenomenalny sposób obronił bramkarz Miłosz Szczepański. Podczas gry dało się wyczuć wśród licznej grupy kibiców Tomasovii, których nie zabrakło na stadionie w Opolu Lubelskim, że drugi gol wisi w powietrzu. Ich piłkarski nos nie zawiódł, choć na drugie trafienie trzeba było poczekać do 45 min. Dokładnie w tej minucie piłkę w pole karne z kolejnego rzutu wolnego dośrodkował Patryk Słotwiński i znów na głowę Marcina Błajdy, który po raz drugi zmusił do kapitulacji najlepszego po stronie Opolanina w tym meczu zawodnika, czyli golkipera Miłosza Szczepańskiego.

 

W przerwie w szatni gospodarzy musiało być naprawdę gorąco, ponieważ na drugą część niemający nic do stracenia poza ewentualnymi kolejnymi golami podopieczni trenera Daniela Koczona ruszyli  na tomaszowian z dużą agresją, licząc, że szybko im się uda zdobyć kontaktowego gola. Pierwszy celny strzał w światło bramki w tym spotkaniu piłkarze z Opola Lubelskiego oddali w 57 min, a dokładniej uczynił to Dariusz Drzazga. Na szczęście jego uderzenie z linii pola karnego w środek bramki pewnie wybronił Karol Krawczyk. Niewiele brakowało, by miejscowi swoje zamiary zrealizowali w 63 min, po tym jak wspominany przed chwilą Dariusz Drzazga uruchomił podaniem z głębi pola na lewym skrzydle Jakuba Figurę, który będąc w bardzo dobrej okazji w szesnastce tomaszowian, wybrał uderzenie w krótszy róg bramki, a na to nie dał się nabrać Karol Krawczyk. Nadeszła 71 min i groźnie zrobiło się pod bramką Opolanina, jednak uderzenie głową Pavlo Paduka po rzucie rożnym okazało się niecelne. Cztery minuty później rzut wolny z prawej strony nieopodal pola karnego wykonywał Patryk Słotwiński, ale z jego uderzeniem poradził sobie na raty bramkarz. Piłkarze Tomasovii doskonale zdawali sobie sprawę, że 2:0 to nie jest do końca bezpieczny wynik, bo jeden przypadkowy gol rywali może doprowadzić do nerwowej końcówki i dążyli do zdobycia trzeciego gola, który rozstrzygnąłby mecz.   

W 81 min podopieczni trenera Bławackiego wyprowadzili wzorową wręcz kontrę, po której w znakomitej okazji znalazł się Maciej Żerucha, jednak przed utratą gola uchroniła gospodarzy po raz kolejny interwencja ich bramkarza. Po chwili dokładnie w 83 min nadarzyła się kolejna szansa na zdobycie trzeciego gola i znowu o sporym pechu może mówić Maciej Żerucha, ponieważ po jego uderzeniu z rzutu wolnego piłka trafiła tym razem w poprzeczkę. Wspominaliśmy coś o niebezpiecznym wyniku 2:0? Jak się okazało dokładnie z tym, mieliśmy do czynienia. W 84 min Wiktor Łuczkowski próbował zapobiec niebezpieczeństwu tak, że piłka zupełnie przypadkowo trafiła go w rękę i arbiter bez wahania wskazał na punkt oddalony o 11 metrów od bramki. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Jakub Figura. Można więc śmiało powiedzieć, że tomaszowianie zafundowali sobie nerwówkę na własne życzenie, bo naprawdę okazji do „zamknięcia” meczu dużo wcześniej, im nie brakowało. Po zdobyciu gola kontaktowego piłkarze z Opola Lubelskiego co nie dziwi uwierzyli, że jeszcze mogą odrobić straty i postawili wszystko na jedną kartę, zupełnie się odsłaniając. Mogła ich za to spotkać przysłowiowa kara w 87 min kiedy to Maciej Żerucha dostrzegł wybiegającego na czystą pozycję Bartłomieja Sienkiewicza, a ten będąc w sytuacji sam na sam z bramkarzem, przegrał z nim ten pojedynek. Podopieczni trenera Koczona do końca starali się doprowadzić do remisu, ale mimo 4 doliczonych minut nie udało im się stworzyć jakiegoś poważnego zagrożenia i trzy punkty całkowicie zasłużenie trafiły na konto Tomasovii. Ta wygrana oznacza awans naszego zespołu na 7 miejsce w tabeli.

 

Opolanin Opole Lubelskie – Tomasovia 1:2 (0:2)

bramki: Figura 85′ (z rzutu karnego) – Błajda 10′, 45′

 

Tomasovia: 99. Krawczyk – 16. Pleskacz, 2. Łuczkowski, 3. Duda, 5. Błajda (4. Yavorskyi)  – 19. Lasota (14. Sienkiewicza 56′), 15. Krosman, 6. Słotwiński, 20. Żerucha, 18. Szuta – 8. Paduk (10. Kyrlov 79′).

 

Żółte kartki: Banachiewicz, Ćwieka, Drzazga, Adamczyk – Słotwiński

 

Czerwona kartka: Michał Adamczyk (z ławki rezerwowej po zakończeniu spotkania – dwie żółte kartki za niesportowe zachowanie krytykowanie sędziego)

 

Sędziowie: Łukasz Mucha (główny), Rafał Czubiel i Stanisław Ryba (asystenci) – KS Lublin

 

Widzów: 100 (w tym liczna grupa kibiców Tomasovii)