Dryfują w dół tabeli. Stal Poniatowa – Tomasovia 1:0

W ramach XXII kolejki spotkań o mistrzostwo IV ligi piłkarze Tomasovii rozegrali mecz wyjazdowy w Poniatowej, gdzie zmierzyli się z miejscową Stalą. Tomaszowianie do tego spotkania przystępowali brakiem na ławce rezerwowych trenera Marka Sadowskiego, który za czerwoną kartkę w spotkaniu ze Startem otrzymał karę w postaci dwóch meczów oraz bez Patryka Słotwińskiego. Temu drugiemu obowiązki służbowe uniemożliwiły udział w spotkaniu. Tomaszowscy kibice liczyli jednak, że po trzech porażkach z rzędu „niebiesko-biali” zażegnają kryzys, jaki ich dopadł i w meczu ze Stalą Poniatowa odniosą zwycięstwo. Niestety jak się okazało po 90 minutach, przełamania nie było i podopieczni trenera Sadowskiego, którego na ławce zastępował Ireneusz Baran, ponieśli czwartą porażkę z rzędu.

Jako pierwsi sygnał do ataku dali gospodarze, którzy w 13 min przeprowadzili szybki kontratak, a dokładniej Konrad Gąsiorowski, który przebiegł z piłką całą połowę boiska i będąc w polu karnym, oddał uderzenie, z którym poradził sobie jednak Karol Krawczyk. W 24 min kolejna groźna akcja Stali, po której uderzeniem z 16 metrów pokonać golkipera naszej drużyny próbował Oleh Katushynskyi, lecz ten strzał był zbyt słaby, by mógł zakończyć się powodzeniem. Gdy boiskowy zegar wskazywał 26 min kolejna niebezpieczna sytuacja pod bramką Tomasovii. Tym razem po rzucie wolnym i dośrodkowaniu w polu karnym nieupilnowany został Wiktor Żurek, który oddał strzał głową, lecz na szczęście piłka poszybowała nad tomaszowską bramką. Podopieczni trenera Sadowskiego po raz pierwszy zagrozili bramce gospodarzy w 28 min, gdy na uderzenie sprzed pola karnego zdecydował się Maciej Żerucha, jednak piłka minęła przeznaczony cel, czyli bramkę.

W 30 min gospodarze wykonywali rzut rożny i po wrzutce futbolówki z prawego narożnika bardzo bliski zdobycia gola był Wiktor Żurek, lecz piłka po jego uderzeniu zatrzymała się na poprzeczce bramki. To nie był koniec tej groźnej akcji, ponieważ po poprzeczce powstało w szesnastce tomaszowian duże zamieszanie, po którym piłkarze Stali w nieprawdopodobny sposób nie potrafili umieścić piłki w bramce z najbliższej odległości, w czym zasługa bramkarza i defensorów naszego zespołu. Po chwili kolejny korner i kolejne zamieszanie w szesnastce „niebiesko-białych”, ale i tym razem górą byli nasi defensorzy. W 34 min po rzucie rożnym główkował Damian Szuta, ale bez powodzenia. Dwie minuty później Maciej Żerucha wykonywał rzut wolny z około 30 metrów, jednak z jego uderzeniem poradził sobie bramkarz poniatowian Kacper Rybarczyk. Trzeba przyznać, że w tym meczu Stal była bardziej zdeterminowana do tego, by zdobyć gola i swego dopięła w 41 min. Dokładnie wtedy Oliwier Jakubaszek posłał futbolówkę z lewego skrzydła i po interwencji obrońców ta spadła wprost pod nogi Wiktora Żurka, który zdecydował się na mierzone uderzenie sprzed pola karnego, Karol Krawczyk odbił piłkę przed siebie, a na to czekał tylko Bartłomiej Wójtowicz, który dopełnił formalności, posyłając piłkę do bramki. Piłkarze Stali jeszcze w pierwszej połowie chcieli pójść za ciosem i mieli ku temu, by podwyższyć prowadzenie okazję w 43 min, gdy jeden z zawodników oddał uderzenie, po którym Karol Krawczyk efektowną robinsonadą odbił piłkę na korner.

Podczas drugich 45 minut piłkarze Stali skupili się głównie na tym, by pilnować korzystnego wyniku, czyhając na kolejne okazje do kontrataków, natomiast piłkarze Tomasovii starali się doprowadzić, przynajmniej do remisu. Tego celu byli bardzo blisko w 63 min. Po rzucie rożnym i dośrodkowaniu przez Macieja Żeruchę w polu karnym gospodarzy główkował Damian Szuta, lecz zmierzającą do bramki piłkę zdołali wybić defensorzy. W 72 min groźnie z narożnika pola karnego uderzał Oskar Lasota, golkiper Stali odbił piłkę po nogi Damiana Szuty, ale ten źle trafił w piłkę, by jego dobitka mogła skończyć się sukcesem. Wraz z upływającymi nieubłaganie minutami było jasne, że Tomasovia musi się coraz bardziej odsłonić, co narażało ją na ewentualne kontrataki. Po jednej z takich akcji właśnie bardzo dobrą okazję w 73 min miał Paweł Pikuła, jednak futbolówka po jego uderzeniu minęła bramkę. W 81 min po kornerze i kolejnej wrzutce w pole karne groźnie główkował Jakub Piatnoczka, lecz niestety niecelnie. Odpowiedź Stali nastąpiła w 83 min, gdy będący w polu karnym tomaszowian Wiktor Tkaczyk oddał groźne uderzenie, po którym Karol Krawczyk zdołał odbić futbolówkę na korner. Mimo prób do końca piłkarzom Tomasovii nie udało odrobić się strat i komplet punktów, pozostał w Poniatowej.

Ta porażka sprawia, że zespół Tomasovii spadł z 7 na 8 miejsce w ligowej tabeli. Okazja do rehabilitacji nadarzy się już w najbliższą środę, kiedy to rozegrana zostanie 23 kolejka spotkań. W jej ramach o godz. 17:00 nasz zespół podejmie u siebie Kryształ Werbkowice. Po wczorajszym meczu warto jeszcze nadmienić, że w naszym zespole zadebiutował kolejny młody piłkarz Grzegorz Habura środkowy pomocnic z rocznika 2006.

 

Stal Poniatowa – Tomasovia 1:0 (1:0)

bramka: Wójtowicz 41′

 

Tomasovia: 99. Krawczyk – 9.Orzechowski, 17. Piatnoczka, 2. Łuczkowski, 3. Lavriienko (8. M.Szuta 82′) – 11. Mishchenko (14. Sienkiewicz 46′), 5. Błajda, 15. Krosman (6. Habura 86′), 20. Żerucha, 18. D.Szuta – 19. Lasota

 

Żółte kartki: Pietrzyk, Tkaczyk, Pikuła, Pyda – Lasota, Orzechowski, Błajda, Szuta, Piatnoczka

 

Sędziowie: Marcin Gawlik (główny), Bartosz Grabowiec i Daniel Orłowski (asystenci) – KS Lublin

 

Widzów: 100