Po latach upokorzeń i opluwania, jakich nie szczędziło Konfederacji Prawo i Sprawiedliwość, można powiedzieć, że oto koza przyszła do wozu. Już kilka chwil po ogłoszeniu wyników pierwszej tury, Andrzej Duda rozpoczął taniec godowy przed wyborcami Krzysztofa Bosaka. Padły słowa o bliskości poglądów i wspólnej wizji silnej Polski.
Niedawny jastrząb, niedwuznacznie sugerujący jeszcze wczoraj, że Konfederacja to „sojusznicy Kremla”, stał się nagle gołąbkiem pokoju, dostrzegającym w konfederatach pożądany potencjał, którego już się nie brzydzi. Niewykluczone, że w najbliższym czasie Andrzej Duda okaże się narodowcem z krwi kości, najtwardszym konserwatystą i oczywistym gospodarczym liberałem. Czegóż bowiem nie robi się dla utrzymania władzy.
Tymczasem mamy przed sobą drugą turę. Czas wielkich nawróceń i miłości. Powód do satysfakcji będą mieć zwłaszcza wyborcy Konfederacji, przed którymi Andrzej Duda zatańczy nawet kazaczoka w „ruskich onucach”. Z pewnością wolałby poloneza czy mazurka, ale nie po to Jarosław Kaczyński zrobił go prezydentem, by teraz „strzelał focha”. Gra idzie o wielką stawkę i tutaj żartów nie ma.
http://www.mysl-polska.pl/2380