Post autor: Gość » 7 cze 2018, o 23:47
„Przy tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy” – napisali 10 grudnia 1866 roku w zakończeniu wiernopoddańczego adresu do Najjaśniejszego Pana, czyli cesarza Austrii Franciszka Józefa posłowie Sejmu Galicyjskiego. Bez najmniejszej zmiany można bo to zdanie umieścić w charakterze polskiej stypulacji, wieńczącej wspólną deklarację polskiego prezydenta Andrzeja Dudy i ukraińskiego prezydenta Piotra Poroszenki z okazji 25 rocznicy proklamowania niepodległości Ukrainy. Prezydent Duda był, mówiąc nawiasem, jedynym zagranicznym politykiem tej rangi, co ilustruje nie tylko polityczną pozycję Ukrainy na europejskiej scenie, ale i polskie nadskakiwanie. Nadskakiwanie – bo wprawdzie deklaracja została nazwana „wspólną”, ale nie ma tam nawet śladu jakichkolwiek ukraińskich zobowiązań wobec Polski, która zadeklarowała już nawet nie przyjaźń, ale miłość i to w dodatku – całkowicie bezinteresowną.
Ukraińscy politycy znakomicie opanowali sztukę obcinania kuponów od prezentowania Ukrainy na zewnątrz, jako państwa specjalnej troski, któremu – podobnie jak ociężałemu umysłowo dziecku – lepiej się nie sprzeciwiać. Ostentacyjna nieobecność wyższych rangą zagranicznych polityków na kijowskich uroczystościach 25 rocznicy niepodległości pokazuje, że poza Polską już wszyscy się na tym tricku poznali i nie dają się nabierać. Dlaczego Polska nadal się nabiera? Czy dlatego, że nasi Umiłowani Przywódcy są głupsi od innych, czy może dlatego, że są przez Naszych Najważniejszych Sojuszników trzymani na krótkiej smyczy?
„Przy tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy” – napisali 10 grudnia 1866 roku w zakończeniu wiernopoddańczego adresu do Najjaśniejszego Pana, czyli cesarza Austrii Franciszka Józefa posłowie Sejmu Galicyjskiego. Bez najmniejszej zmiany można bo to zdanie umieścić w charakterze polskiej stypulacji, wieńczącej wspólną deklarację polskiego prezydenta Andrzeja Dudy i ukraińskiego prezydenta Piotra Poroszenki z okazji 25 rocznicy proklamowania niepodległości Ukrainy. Prezydent Duda był, mówiąc nawiasem, jedynym zagranicznym politykiem tej rangi, co ilustruje nie tylko polityczną pozycję Ukrainy na europejskiej scenie, ale i polskie nadskakiwanie. Nadskakiwanie – bo wprawdzie deklaracja została nazwana „wspólną”, ale nie ma tam nawet śladu jakichkolwiek ukraińskich zobowiązań wobec Polski, która zadeklarowała już nawet nie przyjaźń, ale miłość i to w dodatku – całkowicie bezinteresowną.
Ukraińscy politycy znakomicie opanowali sztukę obcinania kuponów od prezentowania Ukrainy na zewnątrz, jako państwa specjalnej troski, któremu – podobnie jak ociężałemu umysłowo dziecku – lepiej się nie sprzeciwiać. Ostentacyjna nieobecność wyższych rangą zagranicznych polityków na kijowskich uroczystościach 25 rocznicy niepodległości pokazuje, że poza Polską już wszyscy się na tym tricku poznali i nie dają się nabierać. Dlaczego Polska nadal się nabiera? Czy dlatego, że nasi Umiłowani Przywódcy są głupsi od innych, czy może dlatego, że są przez Naszych Najważniejszych Sojuszników trzymani na krótkiej smyczy?