Udany kulturystyczny debiut

Przemysław Joniec zajął czwarte miejsce w Debiutach Kulturystycznych PZFiTS 2019, które w dniach 23-24 lutego odbyły się w hali AmberExpo w Gdańsku. Były to jego pierwsze tego typu zawody, w którym miał okazję wziąć udział i trzeba przyznać, że na inauguracyjnej imprezie wypadł niezwykle obiecująco.

W Gdańsku Przemek startował w mocno obsadzonej kategorii kulturystyki klasycznej +180 cm. Celem było wejście do finału, czyli do TOP 6 i to zadanie udało się zrealizować. Choć zajął czwarte miejsce, które przez sportowców jest często określane jako to pechowe, Przemek Joniec jest zupełnie innego zdania. – Wiem, ile wysiłku i poświęcenia mnie to kosztowało. Wiem, ile musiałem włożyć serca w to, aby znaleźć się w finale. Uwierzcie mi, że bardzo dużo kosztowało mnie to zdrowia. Przez 48 godzin przed startem wypiłem tylko dwa łyki wody i zrzuciłem jeszcze 5,5 kg z wagi. Dzięki temu zbudowaliśmy jednak życiową formę i to najbardziej cieszy. Zadecydowały szczegóły, ale trzeba się cieszyć, bo co jak co, ale nawet sędziowie mówili, że nogi miałem najlepiej „pochlastane” (śmiech) – napisał na swoim profilu społecznościowym usatysfakcjonowany Przemek.

Aby przygotować się do startów nie wystarczy miesiąc czy dwa. Realizacja określonego celu rozpoczyna się zdecydowanie wcześniej. W przypadku Przemka – dokładnie 1,5 roku. – Dużo łatwiej było mi przygotować się ze względu na to, że już od niespełna 9 lat regularnie trenowałem na siłowni. Niemniej jednak decyzja trenera Michała Okonia była taka: „Przemo, ruszamy na wysokich obrotach. Robimy redukcję, aby odkryć sylwetkę, zobaczyć nad czym musimy pracować i co trzeba poprawić” . W taki właśnie sposób w ciągu niespełna 3 miesięcy zrzuciłem na wadze ok. 25 kilogramów. Usiedliśmy z trenerem, wyciągnęliśmy wnioski i zaczęliśmy budować masę mięśniową pod zawody. Jedzenia było sporo, dokładnie 8 tys. kalorii, a do tego doszedł trening typowo siłowy na dużych ciężarach. Dieta oparta była na dużych ilościach białka oraz węglowodanów złożonych. W zależności od dnia treningowego lub nie, różniła się ona drobnymi detalami. Jest takie powiedzenie, „jak chcesz wyglądać jak bestia, musisz jeść jak bestia”. Dzięki odpowiedniemu treningowi oraz dużej ilości zdrowych kalorii udało mi się w 6 miesięcy zbudować kilka kilogramów czystej masy mięśniowej. Takim sposobem okres masowy zakończyłem z wagą 118 kilogramów, a od listopada ubiegłego roku rozpoczęliśmy już redukcję wagi. Na pierwszych zawodach w Gdańsku wniosłem na scenę równo 90 kilogramów. Przeskok wagi jest co najmniej „spory”, ale takiego poświęcenia wymaga kulturystyka – wyjawił, odsłaniając nieco kulisy jego przygotowań do zawodów rozegranych w ostatni weekend lutego.

Swoją przygodę z siłownią i sportami sylwetkowymi Przemek rozpoczął 12 lat temu. Jako dziecko wpatrzony był w takie postaci jak Arnold Schwarzenegger, Sergio Oliva, Dorian Yates czy Phil Heath. Jak sam przyznaje, kulturystyka to nie tylko sport, ale przede wszystkim styl życia. Do decyzji o rozpoczęciu przygotowań do zawodów oraz postawieniu wszystko na jedną kartę pchnęła go sytuacja, która na zawsze mogła zmienić jego życie. Na szczęście, wszystko zakończyło się happy endem.  – Było to mocno związane z moim zdrowiem, a dokładniej problemami z lewą stopą, które miałem pod koniec 2017 roku. Pierwsza i zarazem błędną diagnoza lekarzy brzmiała „ma pan prawdopodobnie nowotwór kości”. Nie jest to nic przyjemnego, gdy w wieku 26 lat człowiek słyszy takie słowa o swoim zdrowiu. Proszę mi uwierzyć – w ciągu kilku sekund uświadamiasz sobie, jak kruche jest twoje życie. Pamiętam jak dziś, gdy wracałem tego dnia od lekarzy do domu rodzinnego. Telefon do rodziców… cisza i nagły płacz mamy. Obiecałem sobie wtedy, że będę walczył i się nie poddam. Prosiłem Boga, aby okazało się, że jednak jestem zdrowy. Wykonałem szereg badań na markery nowotworowe, aby mieć pewność. I powiem szczerze, że jeszcze nigdy z taką niecierpliwością nie czekałem na wyniki. I dzięki Bogu okazało się, że jestem zdrowy jak ryba. Na potwierdzenie tego wykonałem jeszcze dodatkowo rezonans tej stopy i co się okazało, było to tylko złamanie zmęczeniowe kości śródstopia. I to był właśnie przełomowy moment, kiedy podjąłem decyzję o realizacji własnych marzeń, czyli zostaniu zawodowym kulturystą. Obiecałem sobie wtedy, że nie ma już nic, co mogłoby mnie powstrzymać w dążeniu do tego, aby wystąpić w zawodach. Poprzez to wydarzenie mam tak ogromną motywacje do działania – motywację, którą chcę się dzielić z innymi – powiedział Przemek.

Jego trenerem, a zarazem motywatorem jest Michał Okoń, o którego sukcesach z ubiegłego roku również pisaliśmy na naszych łamach. Wystarczy tylko wspomnieć, że jest mistrzem Polski w kategorii do 75 kg. – Nasza współpraca układa się rewelacyjnie. Michał jest nie tylko moim trenerem, ale przede wszystkim przyjacielem. Mam tą ogromną satysfakcję, że mogę uczyć się i rozwijać pod okiem obecnego Mistrza Polski w Kulturystyce – stwierdził 27-latek.

Przed Przemkiem kolejne zawody i to ponownie na Pomorzu. 16 marca weźmie udział w Otwartych Mistrzostwach Pomorza w Kulturystyce i Fitness w Bytowie oraz Pucharze Ziemi Puckiej w Żelistrzewie 17 marca. W dalszej kolejności zamierza wystartować 23-24 marca w Otwartych Mistrzostwach Wielkopolski w Kulturystyce i Fitness w Grodzisku Wielkopolskim, a następnie 13-14 kwietnia w Mistrzostwach Polski w Kulturystyce i Fitness w Kielcach, które będą dla niego najważniejszą imprezą w tym roku. Sezon startowy zakończony 27-28 kwietnia w Poznaniu na Słodkiewicz Classic.

Kamil Kmieć

 

źr. Rewizje Tomaszowskie/ fot: Sylwester Szymczuk