Punkt z wymagającym rywalem. Tomasovia – Lewart Lubartów 2:2

Przedostatni mecz przed własną publicznością rozegrali w sobotę piłkarze Tomasovii, którzy w ramach XXXII kolejki podejmowali siódmy zespół IV ligi lubelskiej Lewart Lubartów. Spotkanie zakończyło się rezultatem nierozstrzygniętym, czyli remisem,który raczej nie krzywdzi żadnej ze stron, choć gdyby tomaszowianie wykorzystali swoje szanse szczególnie w drugiej połowie to rywale wróciliby do Lubartowa bez zdobyczy punktowej.

Zgodnie z przewidywaniami i oczekiwaniami od pierwszej minuty do atakowania zabrali się piłkarze Tomasovii, którzy w 9 minucie stworzyli po raz pierwszy zagrożenie pod bramką przeciwnika. Wszystko za sprawą Ireneusza Barana, który nie dał sobie odebrać futbolówki pod końcową linią boiska, a następnie wycofał ją do Pawła Staszczaka, który wrzucił piłkę w pole karne i o mały włos gola samobójczego nie zaliczyłby Patryk Stopa, ale na jego szczęście pilka minęła bramkę i tomaszowianie mieli rzut rożny. Futbolówkę z prawego narożnika wprost na głowę Piotra Karwana wrzucił Michał Skiba, jednak piłkę zmierzającą do bramki Lewartu wybił głową jeden z obrońców. W 12 minucie piłkarze Tomasovii udokumentowali swoją przewagę zdobyciem gola, po tym jak Karol Karólak posłał piłkę za linię obrony Lewartu wprost do Krzysztofa Zawiślaka, a ten mimo asysty dwóch obrońców okazał się najsprytniejszy w polu karnym posyłając piłkę do bramki przeciwnika.

Wydawało się, że dalsze gole dla podopiecznych trenera Sadowskiego to tylko kwestia czasu, jednak nie wiadomo czemu nasi piłkarze zadowolili się jednobramkowym prowadzeniem i w dalszej części tej połowy oddali pole gry piłkarzom Lewartu. Ci jednak po raz pierwszy poważniej zagrozili bramce naszego zespołu w 35 minucie, kiedy to Karol Bujak wrzucił piłkę w pole karne, ale Szymon Terlecki na szczęście nie sięgnął piłki głową. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy defensywa gości znów była w opałach. Tym razem Łukasz Mruk zagrał piłkę do Karola Karólaka, który wbiegł w pole karne, gdzie zagrał futbolówkę wzdłuż bramki, ale w sumie udaną interwencją popisał się jeden z defensorów, wybijając piłkę nad bramką, choć po raz drugi w tym meczu niewiele brakowało, by padł gol samobójczy.

073

Druga część spotkania rozpoczęła się dla piłkarzy Tomasovii najgorzej jak tylko mogła, bo od straty gola. W 48 minucie dobre podanie otrzymał Michał Zuber, którego nie upilnował Arkadiusz Smoła i napastnik Lewartu uderzeniem po tzw. dalszym rogu pokonał bezradnego Patryka Rojka. Utrata gola podziałała motywująco na zespół trenera Sadowskiego, który chciał jak najszybciej odzyskać prowadzenie, dzięki czemu zarysowała się znaczna przewaga „niebiesko-białych”. Jednak w wielu akcjach zabrakło tego ostatniego najważniejszego otwierającego drogę do bramki podania albo nasi piłkarze dokonywali złych wyborów przy danych akcjach. Mimo to okazji do zdobycia bramek nie brakowało, lecz zabrakło skuteczności i po części piłkarskiego szczęścia, jak chociażby przy uderzeniu Karola Karólaka, który w 77 minucie oddał potężny strzał z ponad 30 metrów, po którym piłka sprawdziła wytrzymałość poprzeczki bramki rywali. W poprzeczkę kilka chwil później trafił również zdobywca pierwszego gola Krzysztof Zawiślak i wydawało się, że napór tomaszowian lada chwila przyniesie efekt bramkowy.

053

Tymczasem dość niespodziewanie jedna kontra Lewartu wystarczyła, by ukarać nasz zespół za brak skuteczności. W 81 minucie po błędach naszych obrońców w polu karnym futbolówka dotarła do Michała Zubera, a ten po raz drugi trafił do bramki Tomasovii. Radość z prowadzenia wśród piłkarzy drużyny przeciwnej trwała, zaledwie sześć minut. Wtedy to w 87 minucie Ireneusz Baran wstrzelił piłkę z lewego skrzydła wzdłuż bramki Lewartu, a będący w polu karnym Paweł Piątkowski z najbliższej odległości umieścił futbolówkę w bramce lubartowian. Był to gol na wagę jednego punktu, ponieważ mecz zakończył się remisem, który nie krzywdzi żadnej z drużyn, choć na pewno jest to remis ze wskazaniem na zespół Tomasovii.

Następny mecz ligowy piłkarze Tomasovii rozegrają w sobotę 10 czerwca w Lublinie o godz. 17;00, kiedy to na Wieniawie powalczą o ligowe punkty z tamtejszą Lublinianką Lublin.

Jednak wcześniej, bo już w najbliższą środę 7 czerwca o godz. 17:30 zapraszamy kibiców naszego zespołu na stadion OSiR w Tomaszowie Lubelskim, gdzie zostanie rozegrany półfinał wojewódzkiego Pucharu Polski, pomiędzy Tomasovią a Orlętami – Spomlek Radzyń Podlaski.

******

Tomasovia Lewart Lubartów 2:2 (1:0)
bramki: Zawiślak 12′, Piątkowski 87′ – Zuber 48′, 85′

Tomasovia: Rojek – Piątkowski, Smoła, Skiba, Karwan – Szuta (52′ Śrótwa), Staszczak, Karólak, Baran, Mruk (65′ Iwanicki), Zawiślak (78′ Orzechowski)

Żółte kartki: Szuta – Kuzioła, Wiącek, Stopa

Sędziowie: Piotr Kozłowski (główny), Marek Mirosław, Jędrzej Wolski (asystenci) – KS Lublin

Widzów: 300

 

źr. tomasovia.tomaszow.info
Polub nas na Facebook