Opieka nad rodzicami

Sprawy związane z Tomaszowem Lubelskim i jego okolicami.

Postautor: Gość » 2 mar 2020, o 13:58

Zanim rodzice opadną z sił zdążą pasożytom ogarnąć dom,pomóc finansowo i wychować dzieci.
Taki pasożyt nie wie co to znaczy? Zanim się obejrzą ich dzieci idą na swoje a oni baaardzo się natrudzili...
Na górę

Postautor: Gość » 2 mar 2020, o 14:55

Nie każdy jest taką ofermą życiową jak ty, że musieli rodzice pomagać i opłacać rachunki. Tobie mamusia pewnie dotąd płaci za neta bo ma tyle spokoju co tutaj siedzisz.
Na górę

Postautor: Gość » 2 mar 2020, o 15:02

Zanim rodzice opadną z sił zdążą pasożytom ogarnąć dom,pomóc finansowo i wychować dzieci.
Taki pasożyt nie wie co to znaczy? Zanim się obejrzą ich dzieci idą na swoje a oni baaardzo się natrudzili...
Babcia "chora", córcia "chora"-przy obu trzeba robić praktycznie wszystko. Kto sprzątnie, ugotuje , zrobi zakupy. Kto? wnuczka. Dobrze było "chorym" paniom prawie 2 lata. Posprzątane, poprane, zakupy zrobione. Minęły już prawie 3 lata . Jak zwykle wnuczka wróciła z pracy i w
wir roboty, bo przecież weekend. Mama i babcia czekają. Posprzątała u babci i mamy, umyła u obu wszystkie okna, obiecała im, że przyjedzie do nich z zakupami przed świętami, coś upiecze i przywiezie. Na pożegnanie powiedziała, że jeszcze u siebie musi posprzątać, ale to już drobnostka, zrobi w następnym tygodniu. Następnego tygodnia nie było. Wnuczka położyła się spać, rano się nie obudziła. Trzy tygodnie przed świętami odbył się jej pogrzeb. Dzisiaj "chora" babcia oraz "chora " córcia każda sobie chodzi pomalutku do sklepu i robi zakupy, kto sprząta w ich domach- nie wiem. Obie jakoś wyszczuplały.
Na górę

Postautor: Gość » 2 mar 2020, o 15:46

Zawsze znajdzie się pasożyt i tyracz.
Na górę

Postautor: maniek5 » 3 maja 2020, o 08:39

mamusia całe zycie dawała kase,samochod kupiła a taki grubas z duzą głową nawt na swieta zyczen nie złozył -jezdzic w tą i z powrotem to czas jest a zobaczyc czy mama jeszcze zyje to juz czasu brak--zostało tylko czekac kiedy bedzie mozna dzielic spadek--wydziedziczyc i sądownie zmusic do opieki (mozna???) i jeszcze nagłosnic zeby wstydu narobic.
Na górę

Postautor: Gość » 3 maja 2020, o 09:14

Pewien synek z nowa żoną nie chciał mieszkac z rodzicami w wielkim domu bo mu ...przeszkadzali.Choć wszystko mial za darmo i tylko kasę wydawał na samochód i wyjazdy na wczasy i inne przyjemności.Nakłaniał rodziców aby sprzedali dom i kupili dwa małe mieszkania w bloku.Niestety sentymenty starych ludzi przeważyły szalę i do sprzedazy nie doszło.
Wtedy postanowił wynająć mieszkanie i jak wiadomo zaczęly sie problemy.Młoda żona nie pracowała bo dziecko i nagle okazało sie,że żyja na styk.Możę jakby sie kochali to jakoś przezwyciężyliby te problemy ale niestety -przestali.
Doszło do rozstania i teraz synek znowu mieszka u mamusi i tatusia i siedzi cicho bo alimenty go rujnują.
i taka to historia :panzielony:
i szanuję chłopa, że nie dał się wciągnąć w te pseudowięzy rodzinne, szkoda tego związku i dziecka
Na górę

Postautor: Mohort » 3 maja 2020, o 09:39

Babcia "chora", córcia "chora"-przy obu trzeba robić praktycznie wszystko. Kto sprzątnie, ugotuje , zrobi zakupy. Kto? wnuczka. Dobrze było "chorym" paniom prawie 2 lata. Posprzątane, poprane, zakupy zrobione. Minęły już prawie 3 lata . Jak zwykle wnuczka wróciła z pracy i w
wir roboty, bo przecież weekend. Mama i babcia czekają. Posprzątała u babci i mamy, umyła u obu wszystkie okna, obiecała im, że przyjedzie do nich z zakupami przed świętami, coś upiecze i przywiezie. Na pożegnanie powiedziała, że jeszcze u siebie musi posprzątać, ale to już drobnostka, zrobi w następnym tygodniu. Następnego tygodnia nie było. Wnuczka położyła się spać, rano się nie obudziła. Trzy tygodnie przed świętami odbył się jej pogrzeb. Dzisiaj "chora" babcia oraz "chora " córcia każda sobie chodzi pomalutku do sklepu i robi zakupy, kto sprząta w ich domach- nie wiem. Obie jakoś wyszczuplały.
Smutne i straszne
Na górę

Postautor: Gość » 3 maja 2020, o 09:54

wampiry emocjonalne? pytam
Na górę

Postautor: Gość » 3 maja 2020, o 11:14

Zanim szanowny rodzic zachorował to miał tylko 2 kochane córki a syna miał gdzieś. Córki dostawały pieniądze na wszystko, ja musiałem sobie na wszystko zapracować sam. Pole zapisane na córki, gdyż córka bierze z domu, a syn niech się dorabia jak chce. Teraz córki do matki przyjeżdżają 1-2 razy do roku na kilka godzin, albo i krócej, gdyż ciężko pracują i są zajęte ( 8 godz. dziennie od poniedziałku do piątku), nie sprzątają -są zmęczone, uskładaną przez matkę z "renty" kupkę pieniędzy zabiorą,gdyż im potrzeba, czasami zadzwonią do matki z płaczem, jak to im ciężko i ile pieniędzy im jeszcze trzeba ( no bo dzieci, no bo wycieczki, no bo wczasy itp). Nie mają czasu przyjechać na święta, a jak wpadną to ze słowami "ja tak na króciutko" i z zapytaniem "co ty mamuś dla mnie masz". Ja mieszkam ok. 40 km od matki, wszystkie opłaty muszę porobić , kupić węgiel (na to pieniądze matka daje), drzewo na zimę na opał zabezpieczyć i porąbać, posprzątać w domu, pomyć naczynia, ponaprawiać wszystko, co się w domu zepsuło , zawieżć matce zupę w słoikach, gotowane pierogi, naleśniki itp.(to przygotowuje moja żona), wysłuchać lamentów matki odnośnie jej wymyślonych chorób, dołożyć pieniędzy tu i tam bo mamusi " renty" nie starcza. Od siostry usłyszałem, że
mam swieże powietrze na wsi i wypoczywam na łonie przyrody , nie muszę nigdzie wyjeżdżać Robię to wszystko, bo mi żal matki - bo to matka. Tak nieraz myślę, jak to jest z niektórymi rodzicami- najbardziej kochają te dzieci, które nigdy w domu nie robiły nic,tylko ciągnęły pieniądze z domu. Córkom nie jest wstyd, nie odczuwają potrzeby poprania matce rzeczy, posprzątania, przygotowania świąt, zabrania matki na badania lekarskie. O grobie ojca też już prawie zapomniały. One są zajęte, chociaż nie mieszkają aż tak daleko od matki. Z żoną oboje pracujemy, ja muszę godzić pracę zarobkową z obowiązkami wobec obecnie zniedołężniałej już matki. Raz, w zimie 2 razy w tygodniu, muszę wygospodarować czas i pojechać do matki, nanieść węgla, posprzątać, zawieźć coś do jedzenia. Żona mi dużo pomaga. I tak sobie nieraz myślę jak to jest z tą sprawiedliwością rodziców wobec dzieci, wymagań od dzieci, miłością do dzieci, która dzieli na dzieci te lepsze i te "drugiego sortu". Dlaczego tak jest, że te najukochańsze nie mają czasu dla rodziców i zabiorą ostatni grosz.
Znam to z autopsji, najwięcej pretensji po śmierci rodzica mają Ci, którzy mieszkają najdalej, a którzy wogole nie pomagali przy opiece rodzica. Nie ma co się przejmować, każdy z dzieci rodzica ma taki sam obowiązek opiekować się chorym rodzicem.
Na górę

Postautor: Gość » 3 maja 2020, o 11:32

A co w przypadku gdy rodzice gdy byli w pełni sił tylko i wyłącznie pomagali dzieciom z nimi mieszajacymi w dupie mając inne dzieci i dodatkowo "obrabiali im tylki" wraz ze swymi cudownymi pociechami, którym przepisali wszystko.
Po latach okazuje się nagle, że te gorsze dzieci (które same się dorobiły i w życiu poradziły) nie są takie zle i wtedy nagle mamusia:: córciu.... synku..... ???
Na górę

Postautor: Gość » 3 maja 2020, o 16:08

Tak, każda historia jest inna i nie można wszystkiego i wszystkich w ten sam sposób oceniać.
Bo często bywa, że to rodzice są winni takiej A nie innej sytuacji.
Na górę

Postautor: Gość » 3 maja 2020, o 16:16

tak, też widzę taką córeczkę, co jak się cienko koło zrobiło, to raczyła się zająć swoją mamusią
Na górę

Postautor: Gość » 3 maja 2020, o 17:10

Jakby nie ta renta, dom i micha pod nos to te cudowne i lepsze dzieci miały by rodziców w głębokim poważaniu!
Na górę

Postautor: Gość » 5 maja 2020, o 13:35

Tak te lepsze dzieci potrafią najlepiej zaopiekować się emeryturą!
Na górę

Postautor: Gość » 5 maja 2020, o 19:20

Co ty gówniarzu wiesz o życiu. Może się kiedyś przekonasz co to znaczy opieka nad leżącym rodzicem i pogodzenie tego z pracą i wychowywaniem dzieci. Może poznasz co znaczy nie przespana noc, wzywanie karetki i poszukiwanie lekarza który by przyjechał do domu
Na górę


Wróć do „Miasto, mieszkańcy, problemy...”