Post autor: Gość » 29 lis 2019, o 22:51
Kompromitujący taniec PiS wokół Banasia. Co dalej?
Partia musiała porzucić Banasia z kilku powodów. Mimo teoretycznego zwycięstwa PiS wyszedł z ostatnich wyborów parlamentarnych politycznie osłabiony: utracił większość w Senacie, w Sejmie tylko utrzymał dotychczasową liczbę posłów i to kosztem wzmocnienia frakcji Zbigniewa Ziobry i Jarosława Gowina. Pierwsze tygodnie po wyborach też nie były łatwe, partia musiała odwołać część wyborczych obietnic, nie udało się jej przepchnąć przez parlament likwidacji tzw. limitu 30-krotności, coraz trudniej jest jej kontrolować wymiar sprawiedliwości...
Największym problemem stawała się jednak właśnie sprawa Banasia. Afera przemawia do każdego wyborcy – oto szef najważniejszej instytucji kontrolnej w kraju, wysoko postawiony urzędnik państwowy, kontaktował się z gangsterami. Do innych wyborców trafiał argument, że szef administracji skarbowej, który miał ścigać tych, którzy unikają podatków, sam może być podejrzewany o takie działania. A to wszystko dzieje się w kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich, w których PiS musi dbać o poparcie nie tylko swoich wyznawców, ale też centrowych wyborców.
To wszystko sprawiło, że Banasia trzeba było porzucić, choć jeszcze wczoraj po południu szef sejmowej komisji kontroli Wojciech Szarama (PiS) bronił go jak lew, a sam Banaś wygłosił aroganckie oświadczenie w swojej obronie. Chwilę potem doszło do zwrotu akcji, choć znów odbyło się to „w żadnym trybie”. Dlaczego szef partii i szef służb spotykają się z prezesem NIK i nakłaniają go do dymisji? PiS mówi o „nacisku politycznym”, ale jaką rolę pełnił w tym spotkaniu minister spraw wewnętrznych i koordynator ds. służb? W jaki sposób on „naciskał” Banasia?
Przy okazji znów okazało się, jak słabą pozycję polityczną ma premier Mateusz Morawiecki. Przez wiele dni za pośrednictwem swoich urzędników zwodził opinię publiczną, że już, zaraz przeczyta raport CBA o Banasiu, ale nic się nie działo. Dopiero wtedy, gdy swoją wolę ogłosił prezes Kaczyński, premier nagle się obudził, raport przeczytał, chce odwołania Banasia i nawet ma „plan B” na wypadek sytuacji, w której prezes NIK nie zechce odejść... Wszystko jak z Mrożka.
Potem było jeszcze gorzej, kilkanaście godzin oczekiwania na decyzję prezesa NIK, nerwowe pohukiwania ze strony partii i rządu. Kwintesencją dnia był chyba tweet Beaty Mazurek: „Prezes Banaś milczy i milczy... pogrąża siebie i przy okazji nas. Po co? Komu to służy? Panie Banaś pobudka, czas wstać ludziom odpowiedź dać: rezygnacja czy nie?”. Mazurek, była rzeczniczka partii i wicemarszałek Sejmu, nie martwi się tym, że afera Banasia niszczy autorytet ważnej państwowej instytucji, tylko że „pogrąża nas”, czyli PiS.
Losy NIK-u PiS specjalnie nie obchodzą, ważne są losy partii.
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityk ... ead?src=mt
Kompromitujący taniec PiS wokół Banasia. Co dalej?
Partia musiała porzucić Banasia z kilku powodów. Mimo teoretycznego zwycięstwa PiS wyszedł z ostatnich wyborów parlamentarnych politycznie osłabiony: utracił większość w Senacie, w Sejmie tylko utrzymał dotychczasową liczbę posłów i to kosztem wzmocnienia frakcji Zbigniewa Ziobry i Jarosława Gowina. Pierwsze tygodnie po wyborach też nie były łatwe, partia musiała odwołać część wyborczych obietnic, nie udało się jej przepchnąć przez parlament likwidacji tzw. limitu 30-krotności, coraz trudniej jest jej kontrolować wymiar sprawiedliwości...
Największym problemem stawała się jednak właśnie sprawa Banasia. Afera przemawia do każdego wyborcy – oto szef najważniejszej instytucji kontrolnej w kraju, wysoko postawiony urzędnik państwowy, kontaktował się z gangsterami. Do innych wyborców trafiał argument, że szef administracji skarbowej, który miał ścigać tych, którzy unikają podatków, sam może być podejrzewany o takie działania. A to wszystko dzieje się w kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich, w których PiS musi dbać o poparcie nie tylko swoich wyznawców, ale też centrowych wyborców.
To wszystko sprawiło, że Banasia trzeba było porzucić, choć jeszcze wczoraj po południu szef sejmowej komisji kontroli Wojciech Szarama (PiS) bronił go jak lew, a sam Banaś wygłosił aroganckie oświadczenie w swojej obronie. Chwilę potem doszło do zwrotu akcji, choć znów odbyło się to „w żadnym trybie”. Dlaczego szef partii i szef służb spotykają się z prezesem NIK i nakłaniają go do dymisji? PiS mówi o „nacisku politycznym”, ale jaką rolę pełnił w tym spotkaniu minister spraw wewnętrznych i koordynator ds. służb? W jaki sposób on „naciskał” Banasia?
Przy okazji znów okazało się, jak słabą pozycję polityczną ma premier Mateusz Morawiecki. Przez wiele dni za pośrednictwem swoich urzędników zwodził opinię publiczną, że już, zaraz przeczyta raport CBA o Banasiu, ale nic się nie działo. Dopiero wtedy, gdy swoją wolę ogłosił prezes Kaczyński, premier nagle się obudził, raport przeczytał, chce odwołania Banasia i nawet ma „plan B” na wypadek sytuacji, w której prezes NIK nie zechce odejść... Wszystko jak z Mrożka.
Potem było jeszcze gorzej, kilkanaście godzin oczekiwania na decyzję prezesa NIK, nerwowe pohukiwania ze strony partii i rządu. Kwintesencją dnia był chyba tweet Beaty Mazurek: „Prezes Banaś milczy i milczy... pogrąża siebie i przy okazji nas. Po co? Komu to służy? Panie Banaś pobudka, czas wstać ludziom odpowiedź dać: rezygnacja czy nie?”. Mazurek, była rzeczniczka partii i wicemarszałek Sejmu, nie martwi się tym, że afera Banasia niszczy autorytet ważnej państwowej instytucji, tylko że „pogrąża nas”, czyli PiS.
Losy NIK-u PiS specjalnie nie obchodzą, ważne są losy partii.
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1933902,1,kompromitujacy-taniec-pis-wokol-banasia-co-dalej.read?src=mt