Post autor: Lejla343 » wczoraj, o 17:10
Gdyby im zginęło 339 kart wyborczych (jak w Olsztynie) to można wtedy mówić o nieudolności. Jeśli natomiast liczyli i coś mogło się nie zgadzać, więc liczyli jeszcze raz, to jest to normalna procedura. Komisje wyborcze nie pracują na wyścigi. Ważne że zrobione i że uczciwie policzone. Po to jest dieta - żeby zrobili swoje, nawet jeśli trwa to do rana. Co to za farmozony w ogóle?? Jeśli wszystko ładnie gra, to szybko się kończy pracę w komisji. Gorzej, gdy karta wyborcza zginie (bo ktoś pobierze i nie wrzuci do urny). Pomyślał ktoś o tym? Przecież tam nikt nie leci na czas, to nie sprint drużynowy. Coś widoczne wymagało wyjaśnienia. Jeśli nie ma żadnych zarzutów w protokole (który jest wywieszony w oknie) to nie ma co oceniać prac komisji. Przewodnicząca sama wszystkiego nie zrobi. Gdy zespół wykonuje powierzone obowiązki a wszystko ładnie gra w papierach, to się zgodzę że szybko idzie. Natomiast jeśli każdy chce robić po swojemu i nie słucha poleceń przewodniczącej, to później kwiatki wychodzą. Wiele razy byłam członkiem komisji, kiedyś musieliśmy jeszcze raz jechać do gminy, bo podpisów zabrakło w jednym dokumencie. I co? Wina przewodniczącej? Nie, Nasza wina. Przecież wszyscy członkowie muszą zapoznać się z zasadami głosowania i z wytycznymi wyborczymi. Co to jest za zarzut w ogóle? Z tego co wiem to ta pani przewodniczącą była po raz pierwszy i drugi raz pójdzie jej szybciej. Robiła powoli i skrupulatnie. I o to macie pretensje??
Gdyby im zginęło 339 kart wyborczych (jak w Olsztynie) to można wtedy mówić o nieudolności. Jeśli natomiast liczyli i coś mogło się nie zgadzać, więc liczyli jeszcze raz, to jest to normalna procedura. Komisje wyborcze nie pracują na wyścigi. Ważne że zrobione i że uczciwie policzone. Po to jest dieta - żeby zrobili swoje, nawet jeśli trwa to do rana. Co to za farmozony w ogóle?? Jeśli wszystko ładnie gra, to szybko się kończy pracę w komisji. Gorzej, gdy karta wyborcza zginie (bo ktoś pobierze i nie wrzuci do urny). Pomyślał ktoś o tym? Przecież tam nikt nie leci na czas, to nie sprint drużynowy. Coś widoczne wymagało wyjaśnienia. Jeśli nie ma żadnych zarzutów w protokole (który jest wywieszony w oknie) to nie ma co oceniać prac komisji. Przewodnicząca sama wszystkiego nie zrobi. Gdy zespół wykonuje powierzone obowiązki a wszystko ładnie gra w papierach, to się zgodzę że szybko idzie. Natomiast jeśli każdy chce robić po swojemu i nie słucha poleceń przewodniczącej, to później kwiatki wychodzą. Wiele razy byłam członkiem komisji, kiedyś musieliśmy jeszcze raz jechać do gminy, bo podpisów zabrakło w jednym dokumencie. I co? Wina przewodniczącej? Nie, Nasza wina. Przecież wszyscy członkowie muszą zapoznać się z zasadami głosowania i z wytycznymi wyborczymi. Co to jest za zarzut w ogóle? Z tego co wiem to ta pani przewodniczącą była po raz pierwszy i drugi raz pójdzie jej szybciej. Robiła powoli i skrupulatnie. I o to macie pretensje??