
Mieszkańcy osiedla pomiędzy ul. Piłsudskiego i Rogózieńską w Tomaszowie Lubelskim od lat czekają na remont nawierzchni tego osiedla. Miał się rozpocząć wiosną. Dłużej czekać ani burmistrza prosić o remont nie chcą. Uważają, że bez względu na wszystko miasto powinno go zrobić jeszcze w tym roku. Nam wyjaśniają przyczyny swojej determinacji.
Wspomniane osiedle znajduje się w samym centrum Tomaszowa Lub. Tworzy je pięć bloków. Nawierzchnia pomiędzy nimi była kładziona jeszcze w latach 60. ub. wieku. A pierwsze pismo w sprawie modernizacji nawierzchni przy bloku przy ul. Piłsudskiego 2 mieszkańcy skierowali do władz miejskich 18 lat temu.
Zwykli ludzie
W piśmie, które zarządy wspólnot skierowały do burmistrza, a które odczytano na ostatniej sesji Rady Miasta nie ograniczono się tylko do argumentów merytorycznych.
„Wiemy, że jest to osiedle, na którym zamieszkują zwyczajni ludzie, niepiastujący żadnych nowych stanowisk, bo śmiemy twierdzić (a tak było w innych częściach miasta), że nawierzchnia byłaby już wyremontowana. Może i tych zwykłych mieszkańców po tylu latach próśb wypadałoby w końcu zrozumieć, przestać ignorować i nagrodzić ich długą cierpliwość?” – sugerują autorzy pisma. A dalej grożą burmistrzowi:
„Czy mamy się uciekać do metod, które przyśpieszą sprawę i pokażą Tomaszów i jego władze w niekorzystnym świetle?”. Co dokładnie mieli na myśli, tego nie wiadomo, wiadomo za to, że takimi stwierdzeniami poirytowali nieco burmistrza.
Niezwykłe okoliczności
Burmistrz stwierdził, że to pismo pokazuje totalny brak zrozumienia. Przyznał, że w budżecie miasta były wygospodarowane środki na realizację tej inwestycji, ale w związku z epidemią sytuacja się zmieniła.
– Wiele lat temu popełniono duży błąd, zostawiając miastu teren w środku osiedla – stwierdził Wojciech Żukowski, burmistrz Tomaszowa Lubelskiego. Przypomniał, że proponował wspólnotom, przejęcie tego terenu za symboliczną złotówkę, ale zainteresowania nie było. Wytknął, że wspólnoty zabiegają o to, by było to osiedle zamknięte. A na koniec podkreślił: „dopóki, dopóty nie będziemy mieć jasno określonej sytuacji dotyczącej budżetu miasta, to nie będzie realizacji tej inwestycji”.
No ale obiecał
– Nie rozumiem, o co burmistrz na sesji tak się obraził. Czekamy na ten remont tyle lat. Ustaliliśmy przecież nawet, że złożymy się wszyscy na to, żeby pokryć 10 % kosztów tej inwestycji. Podjęliśmy uchwały w tej sprawie, a teraz słyszymy „nie”. Tyle tam naszego gruntu co pod fundamentami. Chcielibyśmy, żeby był wreszcie jakiś porządek. No ile można czekać? – narzeka Paweł Marzec ze wspólnoty Piłsudskiego 2, największego bloku na osiedlu.
Na pytanie dlaczego wspólnoty nie chciały przejąć miejskiego gruntu, odpowiada: bo tu mieszkają głównie ludzie starsi. Mają niewysokie emerytury, boją się dodatkowych wydatków, bo wiadomo jak grunt, to i podatki. Przyznaje, że wspólnoty chciały postawić na osiedlu szlabany.
– Ale nie dlatego, żeby jakoś zamknąć odgrodzić osiedle od świata. Chodzi o to, że parkują tu samochody z całego powiatu. Ludzie wiedzą, że można tu postawić auto i nie trzeba za to płacić, więc to robią. W dzień nie mamy gdzie zaparkować swoich aut, bo brakuje miejsca – tłumaczy.
Czara goryczy
– Jak się czeka tyle lat to się w końcu traci cierpliwość. Czara goryczy się przelała. Wszystko już przecież było dogadane. Wymienili już nawet oświetlenie. I na tym stanęło. Covid covidem , ale skoro były przeznaczone pieniądze na ten cel, to trzeba się wywiązywać z obietnic – podkreśla mieszkaniec bloku przy Rogózieńskiej 9.
I wylicza niedogodności mieszkania na osiedlu.
– Pełno samochodów. Stawia je kto chce, więc na nasze auta nie ma miejsca. W chodnikach dziury. Starsze panie, które wracają z kościoła po trawnikach chodzą, bo na chodniku można sobie skręcić nogę. Mamy tu też szalet miejski, bo wieczorami w pobliżu imprezuje młodzież, a swoje potrzeby często załatwia na naszych zieleńcach.
Mężczyzna zaznacza, że chciałby tylko porządku i spokoju.
– Ten remont burmistrz nam obiecuje już kolejną kadencję. No ile można czekać? Na sesji mówił, że miasto może taką inwestycję zrealizować tylko ze środków własnych. A nie może skorzystać z tych, które dostało niedawno od rządu? – zastanawia się Paweł Marzec. I dodaje, że wspólnoty złożyły już pismo w sekretariacie posła Tomasza Zielińskiego. Może on jakoś pomoże rozwiązać ten problem.
Maria Dec – Kiełb
źr. Kronika Tygodnia