Mięśnie są ważne, ale nie najważniejsze

Z Michałem Okoniem, aktualnym mistrzem Polski w kategorii do 75 kg w kulturystyce, rozmawia Kamil Kmieć.

Jesteś dzień po zawodach Pucharu Polski Południowej w kategorii kulturystyka wszechwag w Krakowie (12 maja), gdzie zająłeś drugie miejsce. Co to były za zawody i dlaczego zdecydowałeś się na uczestnictwo w nich?                                                                                              

– Puchar Polski Południowej to specyficzne zawody, ponieważ wszystkie kategorie są rozgrywane bez podziału na wiek. Rywalizują ze sobą zawodnicy, których waga różni się nawet o 40 kilogramów. Nie planowałem udziału w tej imprezie, jednak w ostatniej chwili zdecydowałem, że pojadę do Krakowa i spróbuję w niej swoich sił. Wahałem się, bo odczuwałem zmęczenie po „maratonie” zawodów w kwietniu, gdzie startowałem cztery tygodnie z rzędu, w tym dwa razy w kategorii do 75 kg. To bardzo duży wysiłek, dla porównania w Pucharze Polski Południowej moja waga startowa wynosiła 82,4 kg, więc forma jaką prezentowałem już nie była szczytem mojej możliwości. Mimo tego udało mi się zachować definicję i prążkowanie najważniejszych grup mięśniowych, co zostało zauważone przez sędziów.

Właśnie podczas kwietniowego „maratonu” startowego zostałeś Mistrzem Polski w kategorii do 75 kg. To było dla ciebie zaskoczenie czy raczej spodziewany triumf? Jak się czułeś odbierając puchar?

 – Nie liczyłem na to, że zostanę Mistrzem Polski pomimo, iż rok temu zdobyłem brązowy medal na Mistrzostwach Polski. Bezpośrednio przed startem miałem wrażenie, że będę na podium, ale nie sądziłem, że uda mi się zdobyć złoty medal. Odbierając ten krążek i okazały puchar byłem zaskoczony i nieco zdezorientowany. Prawdziwa radość i satysfakcja dotarły do mnie dopiero po zejściu ze sceny.

Ile masz zaplanowanych jeszcze startów w tym sezonie? Na które z nich kładziesz największy nacisk? Czy w przypadku kulturystyki w ogóle można mówić o tym, że do jednych zawodów można się przygotować lepiej, a do drugich gorzej?

 – Ten sezon startowy już zakończyłem, właśnie na Pucharze Polski Południowej. Podsumowując, wziąłem udział w siedmiu mistrzostwach. Zdobyłem sześć medali, w tym cztery złote, jeden srebrny i jeden brązowy. Zdobyłem tytuły Mistrza Polski, Mistrza Śląska i Mistrza Pomorza. Oczywiście, że można przygotować się słabiej do zawodów, jednak takie podejście jest niewłaściwe i bez sensu. Nie można zapominać też o wielu czynnikach, które mają wpływ na wygląd i samopoczucie. Czasami można bardzo chcieć, a forma będzie słaba, ponieważ zawodnikowi może dokuczać jakaś infekcja, przeziębienie lub po prostu przemęczenie.

Wcześniej kulturystykę uprawiałeś jedynie rekreacyjnie. Skąd taka zmiana w twoim życiu? Czy inspiracją była żona, która w przeszłości trenowała trójbój siłowy?

 – Tak, to prawda. Ola jest bardzo utytułowaną zawodniczką w tej dyscyplinie. Ma na swoim koncie bardzo dużo medali, pucharów i pamiątek z zawodów sportowych. Jest brązową medalistką Mistrzostw Świata i srebrną medalistą Mistrzostw Europy, a także wielokrotną Mistrzynią Polski. Poprzeczkę zawiesiła mi zatem bardzo wysoko, jeszcze bardzo dużo pracy przede mną (śmiech). Przy okazji wszystkich zainteresowanych naszymi sukcesami sportowymi zapraszam do klubu fitness Studio Sportów Sylwetkowych FABRYKA, gdzie wszystkie trofea są wyeksponowane. Chętnie opowiadamy o mistrzostwach z których wróciliśmy z medalami i pucharami.

Podstawą sukcesów w kulturystyce jest masa mięśniowa, rozwijana przez podstawowe ćwiczenia z dużymi ciężarami. Co jeszcze jest twoim zdaniem takim czynnikiem, który wpływa na sukces w tym sporcie?

– Mięśnie są ważne, ale nie najważniejsze. Najistotniejsze są proporcje ciała, a równie ważne jest właściwe odtłuszczenie i prezencja. Wszystkie te elementy są do wypracowania podczas wieloletnich treningów. To oznacza, że umięśniony zawodnik z długim torsem i krótkimi nogami lub zawodnik o proporcjonalnej budowie, ale niedostatecznie odtłuszczony raczej nie będzie zajmował najwyższych miejsc. To samo dotyczy tych, którzy są właściwie odtłuszczeni, posiadają proporcjonalnie rozbudowaną masę mięśniową i właściwą budowę szkieletową, ale nie potrafią zaprezentować tych atutów na scenie podczas zawodów. Wszystkie te aspekty muszą być spełnione, wtedy zawodnik jest kompletny i może rywalizować o najwyższe miejsca na zawodach sylwetkowych. Jeżeli któregoś z tych elementów nie ma, to jest więcej niż pewne, że ten fakt zostanie zauważony i negatywnie oceniony przez panel sędziowski.

Jest to sport wymagający wielu wyrzeczeń. Które z nich jest najbardziej odczuwalne?

– Największym wyzwaniem jest bardzo restrykcyjny reżim dietetyczny. Dieta bezpośrednio przed startem jest bardzo uboga odżywczo, co w połączeniu z dużą objętością treningową jest mocno odczuwalne. Uczucie głodu towarzyszy zawodnikowi cały dzień, nie może go zaspokoić, pozostaje mu tylko go zaakceptować. Jednak przychodzi taki moment, gdzie należy się odżywić z dużym nadmiarem tak, aby uzupełnić wraz z kompensacją glikogen w mięśniach. Jest to potrzebne, by na zawodach pokazać kuliste i wypełnione mięśnie. Ten etap trwa jeden, dwa dni i polega na spożywaniu bardzo dużej ilości węglowodanów. Ten czas jest przyjemny, bo w końcu zawodnik jest odżywiony, ale pojawia się kolejny problem – nie może w tym czasie spożywać płynów. Głód zastępuje więc pragnienie, dlatego też do tego sportu nie każdy się nadaję, bo walka de facto z samym sobą trwa całą dobę.

Najważniejszą zasadą naturalnej kulturystyki jest zdrowie – tak przeczytałem na jednym z portali poświęconych kulturystyce. Co twoim zdaniem kryje się za taką maksymą?

– W ramach uzupełnienia – kulturystyki uprawianej rekreacyjnie. Jak sama nazwa wskazuje, trenujemy i odżywiamy się, aby dobrze wyglądać i dobrze się czuć. W kulturystyce wyczynowej trenujemy i odżywiamy się, żeby ekstremalnie dobrze wyglądać i czuć się na tyle dobrze, aby być w stanie wziąć udział w zawodach. Można to porównać do jazdy na nartach na stoku w kurorcie wypoczynkowym i skoku z nartami ze śmigłowca na szczycie góry. Kwestia priorytetów i celu. Jeżeli osoba trenująca nie ma ambicji zostać sportowcem wyczynowym w kulturystyce, to powinna zrezygnować ze skrajności i uprawiać ją rekreacyjnie, czerpiąc wszystkie korzyści jakie z tego płyną.

Twoim trenerem jest Krzysztof Stolarczyk. Jak Ci się z nim współpracuje?

– Krzysztof jest moim mentorem, osobą, która wprowadziła mnie na scenę sportów sylwetkowych. Pomógł mi, kiedy wyciągnąłem do niego rękę, nauczył i przekazał mi swoją wiedzę. Nasza współpraca w tym sezonie startowym obejmuje mniej aspektów niż w poprzednim, ale cały czas jest niezastąpiony w swoich radach i uwagach. Każdy zawodnik musi mieć trenera, ja mam to szczęście że zawsze mogę się konsultować z Krzysztofem. Swoją wiedzę i doświadczenie przekazuje za pośrednictwem Wyższej Szkoły Trenerskiej w ramach której prowadzi szkolenia i kursy dla trenerów personalnych. Zainteresowanych odsyłam do strony internetowej szkoły.

Twój trener często powtarza w swoich filmikach dwa słowa: „patenty działają”. Co konkretnie ma na myśli?

– To slogan Krzysztofa (śmiech). Wiadomo, że do celu prowadzi wiele dróg. Patenty, które przekazuje swoim kursantom w Wyższej Szkole Trenerskiej, to nic innego, jak metody i sposoby, które umożliwiają osiągnąć zamierzony cel.

Jak wyglądają twoje typowe przygotowania do zawodów? Dzielisz je na dni, tygodnie, miesiące?

– Moje przygotowania do zawodów trwają 3,5 miesiąca, W tym okresie liczy się każdy dzień.

Najważniejszy jest ostatni tydzień, w którym wprowadza się wiele zmian, aby w dniu zawodów być w jak najlepszej formie. Jest to też najtrudniejszy tydzień w całych przygotowaniach.

Moje kolejne pytanie dotyczy właśnie tych ostatnich dni przed treningiem. Na YouTube twój trener zaprezentował m.in. filmik, na którym twoja masa mięśniowa zamienia się w tzw. „rzeźbę” w dość krótkim czasie. Na tym konkretnym nagraniu w oczy rzucają się przede wszystkim mięśnie skośne i mięsnie zębate klatki piersiowej, a także brzuch. Trener Stolarczyk dodaje, że taki efekt udaje ci się uzyskać w 11 dni. W jaki sposób tego dokonujesz?

– Krzysztof chciał pokazać na tym filmiku, jak zmienia się definicja mięśni i wygląd zawodnika w ostatnim tygodniu przed udziałem zawodów. W dużym stopniu ma na to wpływ odwodnienie organizmu i pozbycie się wody podskórnej.

Ćwiczenia wielostawowe czy ćwiczenia izolowane, tj. jednostawowe – które z nich powinny być twoim zdaniem podstawą do budowania sylwetki?

– Należy łączyć oba rodzaje ćwiczeń. Takie połączenie daje najlepsze efekty.

Jakie suplementy zażywasz?

– Głównie preparaty witaminowe – potężne ilości magnezu i potasu. W ostatnich tygodniach przed startami oczywiście nie mogę spożywać nie tylko cukrów, ale i słodzików, więc wiele suplementów diety, w których stosowane są substytuty cukru, nie są dla mnie. Jednak zaraz po zawodach uzupełniam wszystkie mikroelementy i dostarczam wartości odżywcze pijąc słodkie szejki.

Stosujesz tak zwany „cheat meal” lub „cheat day”?* Jeśli tak, to w jakim celu?

– Tak, ale tylko po zawodach kulturystycznych. W trakcie szlifowania formy wprowadzanie do diety posiłku „oszukanego” jest błędem. Zawsze przypominam o tym swoim podopiecznym. Czyli posiłki oszukane mogą być tylko dla osób, które podtrzymują formę, a nie są dopiero na etapie jej szlifowania.

Czy zdarzyło ci się przetrenowanie? Co wtedy robisz?

 – Trenuję już od 18 lat i bardzo dobrze znam swój organizm. Wiem, kiedy zrobić krok w tył, by potem zrobić dwa do przodu. Przetrenowanie objawia się stopniowo i równie powoli ustępuje. Jak już ktoś wpadnie w tę pułapkę, musi stopniowo zmniejszać intensywność i objętość treningową. Błędem jest nagłe zaprzestanie treningów, co też często się zdarza.

Podobno dobry bronzer to nieodłączny element wyposażenia każdego uczestnika zawodów sylwetkowych. Rzeczywiście tak jest?

– Zdecydowanie tak. Bronzer i oliwka w połączeniu z bardzo mocnym oświetleniem wyostrzają formę zawodnika.

Co jest najtrudniejsze, a co najłatwiejsze w kulturystyce?

– Dla mnie najtrudniejsze są przygotowania do zawodów, a najłatwiejszy sam start. Cała walka i wyczyn sportowy zaczyna się dużo wcześniej niż same zawody.

Jak myślisz dlaczego kulturystyka nie jest sportem olimpijskim? Czy w ogóle powinna aspirować do tego miana?

– Kulturystyka jest bardzo wymagającą dyscypliną sportową, więc siłą rzeczy zawodników też jest mniej. To przekłada się na ilość kibiców mimo tego, że jest to bardzo widowiskowa dyscyplina. W kulturystyce brakuje jednak wyniku, tak jak dystans po rzucie dyskiem czy odległość po skoku w dal. Jest po prostu nierozumianą i za młodą dyscypliną sportu. Uważam, że zasługuje nawet na coś więcej niż obecność na olimpiadzie.

Czy kulturystyka może prowadzić do narcyzmu? Pytam, bo jakby nie patrzeć, dużo musisz pozować i jak zakładam, zawody to nie jest jedynie miejsce, kiedy to robisz.

– Jest dokładnie odwrotnie. Większość zawodników nawet jak bardzo dobrze wygląda, to uważa, że tak nie jest i coś trzeba poprawić, ciężej trenować. Brak zadowolenia ze swojej sylwetki wyklucza narcyzm. Natomiast pozowanie jest nieodłączną częścią kulturystyki, wymaga wiele wysiłku i wytrzymałości. Przecież głupio by było, gdyby bardzo dobrze przygotowany zawodnik przegrywał z dobrze przygotowanym zawodnikiem tylko dlatego, że nie potrafił pozować, czyli właściwie się zaprezentować. A zdarzają się takie przypadki.

W Studio FABRYKA prowadzisz treningi personalne, plany treningowe i dietetyczne. Czy to znaczy, że każdy, kto chce zrobić coś ze swoim zdrowiem i wyglądem, znajdzie tam coś dla siebie?

– Oczywiście, że tak. W Studio Sportów Sylwetkowych FABRYKA posiadamy kompleksową ofertę. Planujemy treningi i rozpisujemy diety, oferujemy dostęp do profesjonalnie wyposażonej siłowni oraz zajęcia grupowe fitness. Można u nas zakupić szereg suplementów diety dla osób trenujących intensywnie. Ćwicząc na tej siłowni zostałem najlepszym zawodnikiem w kulturystyce w kategorii do 75 kg w Polsce. Tylko trenując w kompleksowo wyposażonym klubie można osiągnąć taki wynik. Dla początkujących, którzy zdecydują się na członkostwo, oferujemy zupełnie za darmo treningi wprowadzające i plany treningowe. Ważne jest dla nas, by nasi klienci ćwiczyli świadomie. Zapraszam do zapoznania się z klubem, trenerami i ofertą na stronie www.studio-fabryka.pl.

To na koniec zapytam klasycznie: najpierw masa, potem rzeźba czy odwrotnie?

 – To zależy. Jeżeli osoba, która chce zwiększyć masę mięśniową, posiada poziom tkanki tłuszczowej, który zakrywa mięśnie brzucha w taki sposób, że nie widać kompletnie nic, to powinna zacząć od redukcji tejże tkanki. Budowanie masy mięśniowej będzie kolejnym, na pewno bardziej efektywnym, krokiem.

 

* – cheat meal/cheat day – w wolnym tłumaczeniu „posiłek/dzień wolny od diety”. Jest to termin określający wprowadzenie do codziennego menu niekoniecznie zdrowych pokarmów, np. fast foodów, lodów, czekolady itd.

 

źr. Rewizje Tomaszowskie