Jaki burdel ? Szkoła po latach zaniedbań została zreorganizowana. W ramach tej reorganizacji zostali zwolnieni nadwyżkowi nauczyciele, zgodnie z prawem. Zwolnienia zostały zatwierdzone przez Burmistrza i Kuratorium. Nauczyciele zgodnie z prawem odwołali się do sądu, mieli takie prawo. I dopiero teraz rozpoczyna działanie na dobre burdel, który wcześniej zorganizował pan z Lublina. Dyrektor, którego obowiązkiem była obrona interesu szkoły, mając praktycznie wygraną sprawę, ponieważ zwolnieni złożyli pozwy po ustawowym terminie pozwy, zatwierdzony arkusz organizacyjny szkoły, kryteria. bez racjonalnego uzasadnienia, nie dopuszcza do rozprawy, postępowania dowodowego, uznaje jednostronnie pozwy zobowiązując się do natychmiastowego wykonania wyroku. Sąd musiał to zaakceptować wierząc, że odpowiedzialny dyrektor wie co robi i jakie wynikają z tego skutki. Pan dyrektor uchybiając zasadzie staranności, uczciwości i rzetelności nadużył udzielonego mu zaufania i nie dopełniającego ciążącego na nim obowiązku wyrządził szkole znaczną szkodę. Boli was, że to dotyczy tej dzisiejszej władzy, o głosy dla niej żebraliście chodząc po domach. Być może wywieraliście na niej presję i też ponosicie odpowiedzialność za ten wybór i za ten burdel.
Czytaj Pan ze zrozumieniem ... nie napisałam kiedy powstał burdel a że powstał jeśli jest tak jak Pan napisał dyrektor i burmistrz narażają gminę na ogromne straty finansowe... w imię czego? pewne jest to co napisałam wyżej banda baranów bawi się naszym kosztem w jakieś gierki kłótnie itd a tracą na tym wszyscy mieszkańcy gminy ....Z drugiej strony pewne jest że jakieś podstawy zwolnieni do pójścia do sądu mieli bez tego ta sprawa by się tak nie ciągnęła
Sprawę, przeciągał radca prawny ( bo adwokat nie dałby się złapać na posiedzeniu komisji w Lubyczy) wnioskując ciągle o odraczanie spraw do czasu rozstrzygnięć sądowych, ale kiedy zauważył, że one nie dają podstaw do odwołania dyrektorki czekał pół roku po wyroku (sprawy powinny i mogły być wznowione już w czerwcu) na zmianę władzy w gminie. Kiedy stwierdził, że gminą rządzi dureń ruszył sprawę. Znaleziono jeszcze jednego wśród nauczycieli i ten przed sądem uznał powództwo.
Każdy ma konstytucyjne prawo do sądu, nawet w najabsurdalniejszej sprawie. Jeśliby Pani, której nie widziałem w życiu wniosła do sądu sprawę o zwrot pożyczki wysokości stu milionów złotych to sprawa mogłaby zakończyć się tak. Sędzia po otwarciu rozprawy zapytałby Panią czy Pani popiera swoje powództwo (żąda zwrotu tej pożyczki) Pani odpowiada: tak.Następnie Sędzia pyta mnie czy popieram to powództwo, ja odpowiadam: tak. Sędzia po tym "tak" zamyka rozprawę i każe czekać na ogłoszenie wyroku. Po przerwie ogłasza wyrok :zasądzam zwrot pożyczki wysokości stu milionów złotych pod rygorem natychmiastowej wykonalności. Koniec sprawy. Następnego dnia mam obowiązek zwrócić Pani te sto milionów. Jeśli nie zwracam idzie Pani z tym wyrokiem do komornika by on wyegzekwował tą pożyczkę. Ponieważ ja nie mam nawet stu tysięcy złotych, to jestem niewypłacalny. Komornik zabiera to co pozwala mu prawo, zajmuje mi część emerytury (pozostawiając coś na przeżycie) i sprawa biegnie tak do końca mego życia.
Gdybym ja w sądzie powiedział: nie popieram powództwa Pani. Sąd przeprowadza postępowanie dowodowe, żąda od Pani dowodu, że Pani udzieliła mi takiej pożyczki w postaci aktu notarialnego ( w które sąd musi uwierzyć) lub oświadczenia popartego podpisami świadków ( tu sąd nie musi uwierzyć) i jeśli się trafi taki sędzia (jak ci z WSA/NSA) i zasądzi zwrot tej pożyczki to ja mogę odwołać się wyżej albo spłacać co się da przez 3 lata, a po trzech latach roszczenie ulega przedawnieniu. Pan dyrektor zrobił tak jak opisałem w pierwszym przypadku, przy uznaniu pozwu przedawnienie nie działa i roszczenie trwa do końca świata. Na nieszczęście burmistrza i dyrektora szkoły mienie szkoły chronione jest z mocy prawa, tym razem przez ustawę Kodeks Karny. Oni muszą działać kierując się zasadą celowości i staranności. Zasada staranności nakazuje wykonywanie maksymalnie efektywnych działań w celu zabezpieczenia powierzonego mu mienia publicznego lub państwowego. Obaj panowie byli przekonani, że to ich prywatne mienie i mogą robić co chcą.Zapewnienie radcy na komisji, że zrzeka się kosztów sądowych jest o tyle prawdziwe, że koszty te uiścili mu z góry zwolnieni nauczyciele (nigdzie prawnik nie bierze wynagrodzenia z dołu, ponieważ po przegranej sprawie tych pieniędzy mógłby nie wyegzekwować). On już z tej sprawy nic dla siebie nie mógł oficjalnie wycisnąć. A nieoficjalnie ???