Cześć waszej pamięci Żołnierze Wyklęci -bohaterowie z tomaszowskiego...

Sugestie oraz uwagi do władz miasta, powiatu i gminy.

Postautor: Gość » 28 lut 2019, o 21:15

Zenon Józef Jachymek ps. „Sławek”, „Waldemar”, „Wallenrod”, „Wiktor”, „Zygmunt Nowosad” (ur. 9 grudnia 1912 w Komarowie, zm. 6 marca 1986 we Wrocławiu) – podporucznik piechoty Wojska Polskiego.

Na przełomie 1940/1941 został mianowany dowódcą oddziałów szturmowych i dywersji bojowej w obwodzie tomaszowskim ZWZ. Dowodził w wielu akcjach i walkach z Niemcami i UPA. W grudniu 1942 jako jeden z pierwszych uderzył na zasiedlone przez kolonistów niemieckich osadę Komarów, wieś Komarów i Wolicę Śniatycką. W marcu 1943 mianowany został komendantem Rejonu VII w Obwodzie AK Tomaszów Lub., a 11 listopada tego roku awansowany na porucznika rezerwy piechoty. Wiosną 1944 był pomysłodawcą i dowódcą tzw. odcinków przeciwukraińskich, które skoncentrowały zasadnicze siły obwodu w celu walki z oddziałami UPA. 2 czerwca 1944 dowodził wielką akcją przeciwko UPA pod Dąbrową, Rzeczycą i Ulhówkiem. Po wejściu Armii Czerwonej na teren obwodu był poszukiwany usilnie przez NKWD i UB. Ukrywał się na posterunkach milicji, których załogi składały się wówczas z dużej części z byłych żołnierzy AK i BCh.

"Stefan Kobos „Wrzos”, przedwojenny podoficer zawodowy, porucznik Armii Krajowej, ostatni komendant Samodzielnego Obwodu WiN Tomaszów Lubelski, został skazany na dożywocie przez stalinowski sąd, mimo że całe wioski podkreślały jego zasługi w walce z UPA.

W listopadzie 1942 r. objął dowództwo jednego z plutonów w ramach Obwodu Tomaszów Lubelski AK z siedzibą w Brzezinach koło Bełżca. Zadaniem tej placówki była obrona przed atakami band UPA.

W kwietniu 1944 r. żołnierze z tej placówki przyszli z pomocą zaatakowanej przez oddział ukraiński Bieniaszówce. W maju wraz z oddziałem partyzantów sowieckich brali udział w obronie Lubyczy Królewskiej przed atakiem Ukraińców. 22 maja 1944 r. bronili Brzezin, odpierając dwa kolejne uderzenia. Działaniami na tym polu „Wrzos” zapracował na dozgonną wdzięczność mieszkańców bronionych miejscowości.

21 stycznia 1956 r. „Wrzos” został okrążony w swej kryjówce w Brzezinach przez grupę operacyjną UB-KBW i aresztowany. Po trwającym trzy miesiące procesie, 28 września 1956 r. Sąd Wojewódzki w Lublinie, któremu przewodniczył sędzia Stefan Żaliński, skazał go na karę dożywotniego więzienia, zmienioną w wyniku amnestii na 15 lat. Rewizja wyroku z 1957 r. zaowocowała skróceniem kary do 8 lat.

W aktach procesowych „Wrzosa” znalazły się petycje kierowane do najwyższych władz o jego uwolnienie, wystosowane przez mieszkańców Brzezin i okolicznych wsi, którzy podkreślali jego zasługi w obronie przed atakami UPA."
Na górę

Postautor: Gość » 28 lut 2019, o 21:17

9 lutego 1951 r., w zasadzce zorganizowanej we wsi Nowiny (gm. Susiec) przez grupę operacyjną UBP pod dowództwem sierż. Ryszarda Trąbki, zginął por. Jan Leonowicz ps. „Burta”, żołnierz Armii Krajowej, dowódca jednego z najdłużej walczących z komunistami oddziałów partyzanckich samodzielnego Obwodu WiN Tomaszów Lubelski. Jego zwłoki przewieziono do siedziby tomaszowskiego PUBP, gdzie przez dwa tygodnie wystawione były na widok publiczny przed budynkiem urzędu. Do dzisiaj nie wiadomo gdzie zostało pogrzebane ciało por. „Burty”.

https://muzeumzolnierzywykletych.pl/por ... -lubelski/
Na górę


Postautor: Gość » 28 lut 2019, o 21:33

"Poza strukturami II Inspektoratu Zamojskiego AK pozostał samodzielny Obwód WiN Tomaszów Lubelski. To właśnie w tym obwodzie był najdłużej działającego na Zamojszczyźnie oddział. Jego dowódca Jan Turzyniecki "Mogiłka", który przejął oddział po zamordowaniu w 1951 roku przez UB Janie Leonowiczu "Burcie", został aresztowany dopiero pod koniec 1953 roku. Dowódca tomaszowskiego obwodu WiN Stefan Kobos "Wrzos" wpadł w łapy bezpieki dopiero w styczniu 1956 roku! Na tym roku kończy się też aktywna poakowska konspiracja antykomunistyczna na Zamojszczyźnie"
Na górę

Postautor: Gość » 28 lut 2019, o 21:34

«Wrzosa» nie chcą wydać pisał jeden z przedstawicieli tomaszowskiego UB. werbowana w tych gminach sieć [agenturalna] sama się dekonspiruje przed Kobosem, względnie po zwerbowaniu w ogóle nie przychodzi na spotkania i unika pracowników PUBP. Kobos cieszy się autorytetem na terenie Brzezin i Chlewisk, bo uratował ludność przed UPA. Mieszkańcy powtarzali wręcz, że lepiej siedzieć w więzieniu, niż wydać «Wrzosa».

http://docplayer.pl/15082983-Stefan-kob ... czniu.html
Na górę

Postautor: Gość » 28 lut 2019, o 21:44

"Na przełomie 1943/1944 przebywał w sztabie obwodu znajdującym się na skraju Puszczy Solskiej, w pobliżu leśniczówki Rebizanty nad Tanwią.

W ostatnich dniach lutego w Poturzynie oraz 5 i 9 kwietnia 1944 r. na odcinku Podlodów – Żerniki – Rokitno, w rejonie Sieniatynia i Posadowa, brał udział w walkach przeciwko Ukraińskiej Narodowej Samoobronie (UNS) i Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA).

Od wiosny 1944 r. służył jako zwiadowca w dowodzonej przez sierż. Andrzeja Dżygałę „Kompanii Żelaznej”. Podczas operacji „Sturmwind II” razem z kilkoma partyzantami przebił się przez trzy pierścienie niemieckiej obławy.

Wiosną 1945 r. zorganizował grupę lotną w sile ok. 20-30 żołnierzy, która operowała w północnej części pow. Tomaszów. W tym czasie stoczył m.in. potyczkę ze 120-osobowym oddziałem NKWD, z którego wyszedł bez większych strat (jeden zabity), zmuszając enkawudzistów do wycofania. Oddział przetrwał do końca czerwca 1945 r."



Działalność oddziału
por. Jana Leonowicza "Burta"
w latach 1944-1951
M.Krzyżanowski
Na górę

Postautor: Gość » 28 lut 2019, o 21:51

Tragicznie po wyzwoleniu ułożyły się dalsze losy żołnierzy Armii Krajowej. W sierpniu 1944 r. zgrupowane w okolicy Bondyrza, w lasach Kosobudzkich, oddziały tomaszowskiego obwodu AK, z mocnym postanowieniem marszu na pomoc Powstańcom Warszawskim, zostały przez Sowietów otoczone czołgami i rozbrojone.Oficerów aresztowano, a wielu z nich rozstrzelano. Szeregowców w zasadzie puszczano wolno lub wcielano do wojsk gen. Zygmunta Berlinga. Ci, którzy ocaleli (uciekli),lub nie brali udziału w koncentracji, korzystając z ogłoszonej przez PKWN amnestii ujawnili się i mieli zamiar spokojnie żyć i pracować. Amnestia ogłoszona przez komunistów okazała się jednak wielkim oszustwem. Uzyskane dane personalne ułatwiły późniejsze masowe aresztowania i wywózki do łagrów. To był jeden z głównych powodów, faktu że „znowu się zaludniły tomaszowskie lasy".

Wygodnym pretekstem do przeprowadzenia masowych aresztowań w środowiskach akowskich i bechowskich, był zamach dokonany w Tomaszowie 12 listopada 1944 r.na znienawidzonego szefa UB, Aleksandra Żebrunia, który zapisał się w pamięci społeczeństwa jak najgorzej, zarówno we wrześniu 1939 r., jak i w pierwszych miesiącach władzy ludowej. Wykonawcą wyroku śmierci był siedemnastoletni Zbigniew Jarmuszyński(ur. w 1927r.), żołnierz AK, który, jak się okazało dopiero po latach, zrobił to na własnąrękę, bez zgody i wiedzy przełożonych. Wyrok miał wykonać Zenon Jachymek,ps. „Wiktor", w asyście Jana Turzynieckiego, „Mogiłki", i ci prawdopodobnie nie daliby szefowi UB żadnych szans ocalenia (dlatego Turzynieckiego nazywano „Mogiłką")


http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Rad ... 45-155.pdf
Na górę

Postautor: Gość » 28 lut 2019, o 22:11

Prawica oburza się w sieci na Pana wykład z 25 lutego na UW o zbrodniach "żołnierzy wyklętych" na Żydach. Czy czuje się Pan hejtowany?

– Kiedy zostaną dobrze opisane indywidualne zbrodnie antysemickie w czasie Zagłady czy po niej, okaże się, że istniały całe sektory polskiego społeczeństwa wolne od politycznego czy klerykalnego antysemityzmu. Wtedy runie konstrukcja "kolektywnej winy Polaków” czy "kolektywnego współudziału Polaków” w Zagładzie – mówi w rozmowie z naTemat dr hab. August Grabski z Instytutu Historycznego UW, który bada m.in. zbrodnie tzw. żołnierzy wyklętych na Żydach.

Istnieje silna presja, ale ona istnieje od lat. Niektórzy ludzie myślą, że celem historyków ma być przedstawianie historii w taki sposób, by była ona przyjemna dla krajowego odbiorcy. Z takiego właśnie myślenia wynika obecna smutna sytuacja polegająca na tym, że nawet dziś – 70 lat po Zagładzie – istnieje wiele tabu i niewiadomych oraz oczywiście mnóstwo niepotrzebnych emocji dotyczących stosunków polsko-żydowskich.

Chodzi o to, co Pan powiedział, czy o moment?

Zapewne chodzi o jedno i drugie. Trudno dyskutować z "prawdą historyczną” zadekretowaną przez państwo. Mamy na nieszczęście ustawę z 2011 r. ustanawiającą święto "Wyklętych” i dla wielu zamyka to wszelką racjonalną dyskusję. Ja jednak stawiam pytanie: skoro "wyklęci” byli niewielką grupą o ekstremalnych poglądach i metodach, grupą, która szybko stawała się coraz bardziej izolowaną społecznie – to co w zasadzie tego dnia, 1 marca, mają robić potomkowie ówczesnej większości społeczeństwa. Polityka historyczna Polski nie może należeć do jednej opcji politycznej, jednej partii. Nie powinna wykluczać różnych ocen, doświadczeń i wrażliwości.

Co takiego Pan powiedział w czasie wykładu?

Przedstawiłem sylwetki wybranych komendantów "żołnierzy wyklętych” (zawsze używam cudzysłowu przy tym sztucznym terminie, wymyślonym ledwie ćwierć wieku temu), i ich konkretne zbrodnie na mniejszościach narodowych, zwłaszcza Żydach. Mówiłem o Mieczysławie Pazderskim, ps. Szary, który ma na rękach krew 200 ukraińskich cywilów, w tym ponad 150 kobiet i dzieci. O Józefie Kurasiu, ps. Ogień, który na przełomie kwietnia i maja 1946 r. zamordował 25 Żydów, o masowych zbrodniach Józefa Zadzierskiego, ps. Wołyniak, popełnionych na Ukraińcach i Żydach, itd.

Oczywiście pokazałem te zjawiska na szerszym tle zbrodni "wyklętych” na polskich cywilach, których zabili przynajmniej 5 tysięcy. Zadałem też pytanie co właściwie 1 marca mają robić polscy Żydzi, Białorusini, Ukraińcy, wnukowie żołnierzy ludowego Wojska Polskiego itp., jeśli "Szary”, "Ogień”, "Wołyniak”, "Bury” nie są ich bohaterami? Pokazałem też główne mechanizmy manipulowania obrazem "wyklętych” w przekazie Instytutu Pamięci Narodowej.

Na czym one polegają?

Tych manipulacji jest całe mnóstwo. Nie chodzi tylko o zbrodnie wyklętych na cywilach, akty ich bandytyzmu, antysemityzm itp. „Wyklęci” przedstawiani są jako rzekomi kontynuatorzy Polskiego Państwa Podziemnego (choć PPP rozwiązało się w VIII 1945 r. i jedynie niewielka mniejszość żołnierzy AK związała się z powojennym podziemiem). "Wyklętych" traktuje się jako reprezentantów jedynego prawdziwego państwa polskiego utożsamianego z rządem emigracyjnym (choć w 1945 r. rząd londyński utracił nie tylko poparcie międzynarodowe, ale nawet część swej emigracyjnej bazy ze Stanisławem Mikołajczykiem na czele).

Mieli być oni rzekomo demokratyczną alternatywą wobec komunistycznej dyktatury (choć II RP, do której nawiązywali "wyklęci” przez większość swej historii również była dyktaturą, zaś większość opozycji zbrojnej wobec Polski Ludowej nie miała charakteru liberalno-demokratycznego). Dalej, ukazuje się "wyklętych” jako część zjednoczonej opozycji antykomunistycznej (choć w swym radykalizmie "wyklęci” posunęli się nawet do zbrodni na kilkudziesięciu działaczach Polskiego Stronnictwa Ludowego). Last but not least, ukrywana jest realna skala poparcia społeczeństwa dla nowej władzy (przekraczająca 25 proc. już w VI 1946 r. a następnie dalej rosnąca).

https://natemat.pl/265397,kim-jest-dr-h ... -na-zydach
Na górę

Postautor: Gość » 28 lut 2019, o 22:15

Ale to jest temat o tomaszowskich żołnierzach. Więc o czym ty napdlasz? Jesteś z trzeciego pokolenia UB czy tym pdlniętym forumowym gościem który jedzie na żółtych papierach z Radecznicy?
Na górę

Postautor: Gość » 28 lut 2019, o 22:36

Dla UB było jasne, że zamachowiec nie mógł działać sam. Jednak śledztwo w sprawie zamachu szybko utknęło w martwym punkcie. W nocy z 18 na 19 października 1944 r. Jarmuszyńskiemu udało się zbiec z aresztu śledczego przy ul. św. Tekli w Tomaszowie, gdzie został osadzony. W konsekwencji zaczęły się wielkie obławy w całym powiecie tomaszowskim. Funkcjonariusze UB wspierani przez stacjonujący w mieście batalion NKWD i jednostki Armii Czerwonej prowadzili systematyczne akcje pacyfikacyjne, których celem miało być ostateczne oczyszczenie terenu z „AK-owskich bandytów". Scenariusz tych działań zwykle był podobny. Dobrze obrazuje to akcja, którą siły UB i NKWD przeprowadziły w niewielkiej osadzie Komarów. Pewnej nocy została ona okrążona, a potem wkroczył do niej jeden z oddziałów NKWD. Mając za przewodników funkcjonariuszy tomaszowskiego UB, Rosjanie dokonali masowych aresztowań mieszkańców osady. Pośród 150 zatrzymanych znalazło się także kilkanaście kobiet. Przy okazji żołnierze NKWD obrabowali wszystkie gospodarstwa. W czasie tego typu akcji często dochodziło do zabójstw ujętych na miejscu akowców. Tak było m.in. w dniu 18 listopada 1944 r. w leżących niedaleko Tomaszowa Tyszowcach, gdzie zastrzelony został rotmistrz Tomasz Niedziałkowski – profesor miejscowego gimnazjum i jednocześnie komendant IV Rejonu Obwodu AK Tomaszów Lubelski.

https://historia.uwazamrze.pl/artykul/1 ... tomaszowie
Na górę

Postautor: Gość » 28 lut 2019, o 22:45

Wiosną 1945 r. zorganizował grupę lotną, która operowała w północnej części powiatu Tomaszów Lubelski. Oddział istniał do końca czerwca, kiedy to po ogłoszeniu tzw. małej amnestii część żołnierzy ujawniła się. Leonowicz kontynuował walkę, mimo że pozostało przy nim zaledwie kilku żołnierzy.

Z początkiem 1946 r. zaczął odbudowywać oddział, którego działalność koncentrowała się na rozbrajaniu milicjantów, likwidacji członków PPR oraz zwalczaniu plagi pospolitego bandytyzmu. W maju 1946 r. przeprowadził głośna akcję, podczas której zlikwidowano wiceprzewodniczącego Powiatowej Rady Narodowej w Tomaszowie, Wincentego Umera.

W latach 1947–1951 działał w strukturach Samodzielnego Obwodu Zrzeszenia WiN Tomaszów Lubelski. Pełnił funkcję dowódcy patrolu leśnego wykonującego akcje zbrojne wymierzone przeciwko członkom PZPR, milicjantom, ubeckim konfidentom oraz pospolitym bandytom. Ponadto grupa przeprowadziła wiele akcji bojowo-dywersyjnych oraz toczyła potyczki z grupami operacyjnymi UB, MO i KBW.


https://prawy.pl/2460-ubecy-wystawili-j ... publiczny/
Na górę

Postautor: Gość » 1 mar 2019, o 11:11

Tragicznie po xvyzwoleniu ułożyły się dalsze losy żołnierzy Armii Krajowej. W sierpniu 1944 r. zgrupowane w okolicy Bondyrza, w lasach Kosobudzkich, oddziały tomaszowskiego obwodu AK, z mocnym postanowieniem marszu na pomoc Powstańcom Warszawskim, zostały przez Sowietów otoczone czołgami i rozbrojone.

Oficerów aresztowano, a wielu z nich rozstrzelano. Szeregowców w zasadzie puszczano wolno lub wcielano do wojsk gen. Zygmunta Berlinga. Ci, którzy ocaleli (uciekli), lub nie brali udziału w koncentracji, korzystając z ogłoszonej przez PKWN amnestii ujawnili się i mieli zamiar spokojnie żyć i pracować.

Amnestia ogłoszona przez komunistów okazała się jednak wielkim oszustwem. Uzyskane dane personalne ułatwiły późniejsze masowe aresztowania i wywózki do łagrów. To był jeden z głównych powodów, faktu że „znowu się zaludniły tomaszowskie lasy"


http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Rad ... 45-155.pdf
Na górę

Postautor: Gość » 1 mar 2019, o 12:53

Polski "Archipelag Gułag" obejmował kilka tysięcy katowni, w których funkcjonariusze komunistycznego aparatu bezpieczeństwa dorżnęli niepodległościową elitę

"We wszystkich blisko 300 Powiatowych Urzędach Bezpieczeństwa istniały areszty i we wszystkich dokonywano zbrodni komunistycznych. To samo dotyczyło 19 Wojewódzkich Urzędów Bezpieczeństwa, ale również wielu tajnych aresztów organizowanych począwszy od 1944 r. przez NKWD, a później przyjmowanych przez resort bezpieczeństwa. Do tego też musielibyśmy dodać placówki Głównego Zarządu Informacji Naczelnego Dowództwa Ludowego Wojska Polskiego, których tak naprawdę liczby do dziś nie znamy

https://niezalezna.pl/261010-polski-arc ... -bohaterow
Na górę

Postautor: Gość » 1 mar 2019, o 14:52

Wątpliwości jest więcej: Czy poprawnie należy nazywać ich "partyzantami "czy "grupą zorganizowaną ". Nazwa "żołnierz" ma inne znaczenie.
Na górę

Postautor: Gość » 1 mar 2019, o 20:17

Czarno-biały mit Wyklętych nie ma nic wspólnego z rzeczywistością

– Czarno-biały świat żołnierzy antykomunistycznego podziemia nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Przez lata wojny odciskały na nich swoje piętno najróżniejsze wpływy i systemy wartości, a także ich własne tragiczne doświadczenia. Raz wybierali lepiej, raz gorzej, robili zarówno rzeczy bohaterskie, jak i zbrodnicze – mówi prof. Rafał Wnuk, historyk jeden z twórców wystawy głownej Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

https://www.newsweek.pl/wiedza/historia ... em/96re3pn
Na górę


Wróć do „Władze samorządowe i polityka lokalna”