Można było zachowac się przyzwoicie
„Wysyłają nas, musimy iść, ale nie chcemy walczyć z Polakami. Przejdziemy przez las i jeśli nas nie zaatakujecie, nie chcemy o niczym wiedzieć” – list o takiej treści znajduje się w zbiorach Muzeum Powstania Warszawskiego. Został napisany przez dowódcę jednej z węgierskich formacji stacjonujących pod stolicą i dostarczony powstańcom.
Dowódca II Korpusu generał Béla Lengyel (notabene, Lengyel to po węgiersku Polak) otrzymał od regenta Węgier Miklósa Horthy’ego polecenie, aby nie uczestniczyć w walkach: „Nie mamy w Warszawie czego szukać. Polacy są naszymi przyjaciółmi, a Niemcy towarzyszami broni.” W telegramie otrzymał jeszcze dokładniejszą instrukcję:
„a) nie przyłączać się do Polaków
b) doprowadzić dywizje do ojczyzny
c) przyjaźnie zakończyć stosunki z Polakami
d) udostępnić Polakom leki.”
Węgierscy żołnierze malowali flagi swojego kraju na czołgach, których nie atakowali powstańcy. Co więcej kilkudziesięciu Węgrów przeszło na stronę Polski, przez co ponieśli śmierć z rąk Niemców. Groby tych wspaniałych przyjaciół Polski znajdują się w okolicach stolicy, m.in. w Konstancinie i Podkowie Leśnej.
29 września, kiedy to miała miejsce końcowa faza bitwy pod Jaktorowem, wycofująca się grupa „Kampinos” została rozbita przez Niemców. Traf chciał, że w okolicy stacjonowała jednostka z 1 Dywizji Honwedów dowodzona przez rotmistrza Miklósa Bodócsy. To w ich ręce trafili powstańcy. Węgrzy oddzielili prawie 100 Polaków kordonem i nie zgodzili się wydać ich swoim niemieckim „sojusznikom”. Na dowód tego, że nie dadzą zrobić Polakom krzywdy wyciągnęli broń.
http://www.magyazyn.pl/2451-2/