Chimczak urodził się w 1921 r. w małej wiosce Steniatynie w województwie lubelskim. Pochodził z prostej rodziny chłopskiej. I rzeczywiście było tak, że komunistyczna, okupacyjna władza zapewniła mu szybki awans społeczny. Od chłopa do „oficera”. Nie miało to, oczywiście, nic wspólnego z prawdziwym oficerskim szlifem, jaki znamy na przykład z II Rzeczypospolitej, poprzedzonym odpowiednią edukacją i kwalifikacjami, również moralnymi.
Chimczak był prymitywnym mordercą. Ale tak jak inni ubecy czuł się figurą, panem życia i śmierci więźniów. Nobilitowało go to, że mógł prowadzić najważniejsze śledztwa przeciwko wrogom „ludowego” państwa, „bandytom”, „szpiegom”. Tak jak inni towarzysze z bezpieczeństwa myślał zapewne, że ta ich „dyktatura proletariatu” nigdy się nie skończy. Dlatego Chimczak w swoim bestialstwie czuł się bezkarny, a potem był bardzo zdziwiony, że III RP stawia pytania o jego niechlubną przeszłość.
Jego kariera rozpoczęła się w grudniu 1944 roku w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Tomaszowie Lubelskim. Musiał wyróżniać się skutecznością (sadyzmem), skoro już we wrześniu 1945 roku został przeniesiony do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie.
Przeszedł wszystkie szczeble kariery, począwszy od prostego wywiadowcy, przez naczelnika, aż do pułkownika SB. „Służbę” skończył w warszawskiej centrali MSW w 1984 roku. Czyli nawet gomułkowska „odwilż” mu nie zaszkodziła, podczas gdy niektórzy jego koledzy z UB, stalinowskiej prokuratury i sądownictwa zostali – oczywiście propagandowo – wymienieni jako ci, którzy „łamali socjalistyczną praworządność”, a część skazano i odsiadywali kilkuletnie wyroki. Tak jak szefowie bezpieki Józef Różański (Goldberg) i Roman Romkowski (Natan Gruszpan Kikiel).
Chimczak ma na swoim koncie wiele ofiar. Wszystkich nie sposób wymienić. Które z nich były najgłośniejsze?
Chyba najbardziej znane śledztwo, w którym brał udział, to sprawa grupy Witolda Pileckiego. Chimczak torturował rotmistrza, a także jego współpracowników, w tym mojego tatę, Tadeusza Płużańskiego, kuriera Witolda z Warszawy do włoskiej Ancony, gdzie stacjonowało ich dowództwo: II Korpus Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie gen. Andersa.
Read more:
http://www.pch24.pl/nie-zasluzyl-nawet- ... z5DN4LtGiD