Post autor: Gość » 25 gru 2018, o 09:24
Jan Piekło i Andrzej Duda (zdj. arch.) /Jacek Turczyk /PAP
Decyzja pana prezydenta RP Andrzeja Dudy o odwołaniu ambasadora Jana Piekły z Kijowa jest ze wszech miar słuszna. Po pierwsze dlatego, że na tak ważnym stanowisku, szczególnie w obecnej, jakże zapalnej sytuacji międzynarodowej, potrzebna jest osoba o dużym doświadczaniu dyplomatycznym, a nie dziennikarz. Przy okazji, pozwolę sobie zadać pytanie byłemu szefowi polskiego MSZ Witoldowi Waszczykowskiemu: Dlaczego pan Jan Piekło, który nie miał ku temu ani odpowiedniego wykształcenia, ani stażu w służbie dyplomatycznej w ogóle został ambasadorem? Czy praca w fundacji amerykańsko-ukraińskiej była wystarczają kwalifikacją do reprezentowania interesów Rzeczypospolitej Polskiej nad Dnieprem i Dniestrem?
Po drugie, ambasador jeszcze przed objęciem swego stanowiska wywołał wielkie kontrowersje, nazywając "epizodem" ludobójstwo setek tysięcy polskich obywateli dokonane przez zbrodniczą Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armię. Co więcej, wyraził zrozumienie dla współczesnego kultu owych formacji na Ukrainie. Cytuję za "Dziennikiem Polskim", któremu udzielił wywiadu: "Nie widzę nic złego w tym, że Ukraina chce uczcić ludzi, którzy walczyli z komunistycznym reżimem. Zdarzył się wtedy epizod bratobójczej walki między Ukraińcami a Polakami, doszło do zbrodni wołyńskiej, ale to tylko część historii UPA, która ma również inne karty". Później było jak w filmach Hitchcocka, najpierw trzęsienie ziemi, a następnie jeszcze gorzej.
Po trzecie, Jan Piekło nie miał odwagi publicznie upomnieć się o odwołanie barbarzyńskiego zakazu pochówku nie tylko ofiar UPA, ale i polskich żołnierzy, którzy polegli za wolność Polski w czasie pierwszej i drugiej wojny światowej, a których kości, wciąż nie pochowane, walają się po lasach i jarach na dawnych Kresach południowo-wschodnich. Nie miał też odwagi, aby także publicznie przeciwstawić się gloryfikacji ludobójców przez władze Ukrainy. Pomimo tego od pani premier Beaty Szydło otrzymywał nagrodę, jedną z najwyższych", w wysokości prawie 40 tys. zł.
Dodam w tym miejscu, że taką odwagę mieli inni ambasadorowie akredytowani w Kijowie. Na przykład ambasador Izraela, który nagłośnił protest Światowego Kongresu Żydów przeciw ogłoszeniu przez Lwowską Radę Obwodową roku 2019 rokiem Stepana Bandery. W proteście tym, rozpowszechnionym przez izraelską dyplomację, czytamy między innymi: "To, że taka postać jak Stepan Bandera - nazistowski kolaborant podczas II wojny światowej, który jest głęboko kontrowersyjny w ukraińskim społeczeństwie i poza nim - będzie upamiętniona w ten sposób, jest głęboko niepokojące".
Z apelem do prezydenta Polski o wycofanie dymisji dla ambasadora Jana Piekły wystąpiła grupa jego znajomych i współpracowników, tak Polaków, jak i Ukraińców, z których wielu nazwało siebie "ekspertami od spraw wschodnich". W grupie tej nie ma ani posłów i senatorów, ani nikogo z organizacji skupiających rodziny ofiar UPA, co już mówi samo za siebie.
Czytaj więcej na
https://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/isak ... gn=firefox
Jan Piekło i Andrzej Duda (zdj. arch.) /Jacek Turczyk /PAP
Decyzja pana prezydenta RP Andrzeja Dudy o odwołaniu ambasadora Jana Piekły z Kijowa jest ze wszech miar słuszna. Po pierwsze dlatego, że na tak ważnym stanowisku, szczególnie w obecnej, jakże zapalnej sytuacji międzynarodowej, potrzebna jest osoba o dużym doświadczaniu dyplomatycznym, a nie dziennikarz. Przy okazji, pozwolę sobie zadać pytanie byłemu szefowi polskiego MSZ Witoldowi Waszczykowskiemu: Dlaczego pan Jan Piekło, który nie miał ku temu ani odpowiedniego wykształcenia, ani stażu w służbie dyplomatycznej w ogóle został ambasadorem? Czy praca w fundacji amerykańsko-ukraińskiej była wystarczają kwalifikacją do reprezentowania interesów Rzeczypospolitej Polskiej nad Dnieprem i Dniestrem?
Po drugie, ambasador jeszcze przed objęciem swego stanowiska wywołał wielkie kontrowersje, nazywając "epizodem" ludobójstwo setek tysięcy polskich obywateli dokonane przez zbrodniczą Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armię. Co więcej, wyraził zrozumienie dla współczesnego kultu owych formacji na Ukrainie. Cytuję za "Dziennikiem Polskim", któremu udzielił wywiadu: "Nie widzę nic złego w tym, że Ukraina chce uczcić ludzi, którzy walczyli z komunistycznym reżimem. Zdarzył się wtedy epizod bratobójczej walki między Ukraińcami a Polakami, doszło do zbrodni wołyńskiej, ale to tylko część historii UPA, która ma również inne karty". Później było jak w filmach Hitchcocka, najpierw trzęsienie ziemi, a następnie jeszcze gorzej.
Po trzecie, Jan Piekło nie miał odwagi publicznie upomnieć się o odwołanie barbarzyńskiego zakazu pochówku nie tylko ofiar UPA, ale i polskich żołnierzy, którzy polegli za wolność Polski w czasie pierwszej i drugiej wojny światowej, a których kości, wciąż nie pochowane, walają się po lasach i jarach na dawnych Kresach południowo-wschodnich. Nie miał też odwagi, aby także publicznie przeciwstawić się gloryfikacji ludobójców przez władze Ukrainy. Pomimo tego od pani premier Beaty Szydło otrzymywał nagrodę, jedną z najwyższych", w wysokości prawie 40 tys. zł.
Dodam w tym miejscu, że taką odwagę mieli inni ambasadorowie akredytowani w Kijowie. Na przykład ambasador Izraela, który nagłośnił protest Światowego Kongresu Żydów przeciw ogłoszeniu przez Lwowską Radę Obwodową roku 2019 rokiem Stepana Bandery. W proteście tym, rozpowszechnionym przez izraelską dyplomację, czytamy między innymi: "To, że taka postać jak Stepan Bandera - nazistowski kolaborant podczas II wojny światowej, który jest głęboko kontrowersyjny w ukraińskim społeczeństwie i poza nim - będzie upamiętniona w ten sposób, jest głęboko niepokojące".
Z apelem do prezydenta Polski o wycofanie dymisji dla ambasadora Jana Piekły wystąpiła grupa jego znajomych i współpracowników, tak Polaków, jak i Ukraińców, z których wielu nazwało siebie "ekspertami od spraw wschodnich". W grupie tej nie ma ani posłów i senatorów, ani nikogo z organizacji skupiających rodziny ofiar UPA, co już mówi samo za siebie.
Czytaj więcej na https://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/isakowicz-zaleski/blogi/news-oby-prezydent-andrzej-duda-nie-ulegl-presji-ws-odwolanego-am,nId,2746477#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox