Duża część życia

Paweł Babiarz przyzwyczaił nas do tego, że jego zespoły walczą o najwyższe cele. Po raz drugi z rzędu drużyna juniorów Tomasovii zagra w barażach o Centralną Ligę Juniorów, a lada dzień młody szkoleniowiec zastąpi na ławce trenerskiej Marka Sadowskiego.

Z Pawłem Babiarzem rozmawia Tomasz Tomczewski.

 

Drugi raz z rzędu juniorzy Tomasovii wygrali ligę wojewódzką. Spodziewałeś się tego?

– Jako trener zawsze staram się doprowadzić do tego, aby zawodnicy mieli ogromną chęć zwyciężania w każdym kolejnym meczu, nie myśląc o tabeli i liczbie zdobytych punktów – to jest jedyna słuszna droga w „robieniu awansów”. Wracając do Tomasovii w marcu, wiedziałem, że będzie to trudne, ale nie niemożliwe. Wspólnymi siłami zrobiliśmy to.

Czy możesz porównać obie drużyny?

 – W poprzednim sezonie udało się zbudować bardzo dobry zespół, który świetnie funkcjonował zarówno na boisku, jak i poza nim. Trenowaliśmy wszyscy razem, czuliśmy się bardzo silni, cały czas potwierdzając to na boisku. W obecnym sezonie wielu juniorów trenuje z seniorami, kilku zawodników z pierwszej jedenastki jest w wieku juniora młodszego, brzydko mówiąc jest to „zbieranina”, ale dzięki temu, że są to świetni chłopcy pod względem piłkarskim, sportowym, a przede wszystkim pod względem osobowości, charakteru, ten wynik też jest bardzo dobry. Reasumując, te dwa sukcesy zostały osiągnięte w zupełnie innych okolicznościach, oba dają dużą satysfakcję, oba pokazują, że piłka nożna w Tomaszowie ma się dobrze.

Najmocniejsze punkty zespołu juniorów to…

– Drużyna ma kilku liderów, szczególnie mówię o dziewięciu zawodnikach, którzy brali udział w zeszłorocznych barażach do CLJ: Karol Krawczyk, Kacper Łaba, Jakub Piatnoczka, Filip Gmiterek, Michał Dudziński, Bartosz Iwanicki, Mateusz Korzęń, Dominik Zawada i Szymon Kozak. Widać, że mają już sporo doświadczenia i w trudnych momentach potrafią sobie poradzić, a jeszcze pomogą młodszym. Nikt nie ma wątpliwości, że rośnie nam w Tomaszowie dwóch świetnych rozgrywających – Maciej Żerucha i Michał Towbin. Swoje do udowodnienia ma też Paweł Świątek, napastnik, który jak spełni moje oczekiwania, już niedługo będzie wyróżniającym się zawodnikiem IV ligi. Wielu z tych graczy zagrało już swoje dobre mecze w IV lidze, a w ich ślady idą już kolejni: Piotr Krawczyk, Przemek Krawczyk, Jakub Witkowski, Maciej Stożek, Jakub Szuta… mógłbym wymieniać bardzo długo. Wierzę w tych chłopaków, wiem, że mogą grać bardzo dobrze w piłkę, ale muszą codziennie udowadniać sobie i trenerom, że są w stanie pracować na wysokich obrotach, bez tego nie mają szans.

16 czerwca zagracie w Krakowie z Garbarnią. Cztery dni później rewanż w Tomaszowie. Co wiecie o rywalu?

 – Dużo więcej niż o Wiśle Płock rok temu. Będę wiedział jeszcze więcej w niedzielę, bo Garbarnia w tym dniu rozegra jeszcze mecz z Puszczą Niepołomice.

Oficjalnie przejmujesz już czwartoligową Tomasovię. Jakie stawiasz sobie cele? Jakie cele stawia zarząd?

 – Dziękuję ludziom z zarządu za zaufanie i za otrzymaną szansę. Nie rozmawiałem z zarządem o celach, pewnie taka rozmowa już niedługo się odbędzie. Nie wiem, na ile ona jest potrzebna, bo ja jako trener stawiam przed sobą zawsze jeden cel – „wygrać najbliższy mecz”, i to zdanie będzie nam towarzyszyło przez najbliższy sezon. Najważniejsze jest to, żeby zawodnicy drużyny seniorów zrozumieli, że nie jestem trenerem, dla którego jest to kolejna przygoda i będę mógł na pewne rzeczy przymknąć oko. Ta praca jest dla mnie dużą szansą i nie zamierzam tego zepsuć, będziemy bardzo ciężko pracować.

Z pewnością myślisz już o kadrze zespołu i okresie przygotowawczym. Możesz uchylić rąbka tajemnicy…

 – Okres przygotowawczy mam zaplanowany w szczegółach. Pojedziemy na 9-dniowy obóz do Frampola, rozegramy 7 gier kontrolnych, mamy dobre warunki do pracy u siebie, wiec myślę, że będzie to dobry czas. Co do kadry, to pracujemy nad tym i to dość intensywnie. Myślę, że kibice w Tomaszowie mogą spać spokojnie, mamy sporo zdolnej młodzieży, kilku doświadczonych zawodników, a chcemy pozyskać co najmniej trzech piłkarzy…będzie dobrze.

Są tacy, którzy ciągle uważają, że na trenera czwartoligowców jesteś zbyt młody. Jaką masz dla nich odpowiedź?

– Nie mam odpowiedzi, liczę się z tym, że mogą mieć rację, że może mi nie pójść. Staram się codziennie udowadniać swoją pracą, że na to zasłużyłem, wyniki to potwierdzają. Przepraszam, jeżeli kogoś urażę, ale nie uważam żadnej drużyny IV-ligowej za zespół, który wymaga fachowej ręki doświadczonego szkoleniowca. Jest to idealna liga, aby się pokazać, wypromować, zebrać doświadczenie. Jest mnóstwo rzeczy, których nigdy w życiu bym się nie podjął ze względu na to, że wiem, że nie zrobiłbym tego dobrze, ale jeżeli chodzi o prowadzenie zespołu, trenowanie, to proszę mi wierzyć, nie boję się pracy nawet wyżej niż IV liga. Uwielbiam to robić, jest to duża część mojego życia, zresztą nie tylko mojego, ale już i mojej rodziny. Postaram się udowodnić, że wiek nie ma tutaj znaczenia.

Jak wyglądają twoje relacje z trenerem Sadowskim?

– Marek Sadowski od początku swojego pobytu w Tomasovii służył mi radą i pomagał w pracy, ja starałem się odwdzięczyć tym samym. Bardzo dziękuję mu za dotychczasową współpracę, było to superdoświadczenie, myślę że nasz kontakt zostanie utrzymany i jeszcze nie raz się spotkamy. Życzę trenerowi wszystkiego dobrego. 

tomt

źródło: Kronika Tygodnia